na rowerze jeździ bAdaśblog rowerowy

informacje

baton rowerowy bikestats.pl

Znajomi

wszyscy znajomi(10)

wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy badas.bikestats.pl

linki

Wpisy archiwalne w kategorii

dist: from 50 to 100

Dystans całkowity:10970.13 km (w terenie 2569.50 km; 23.42%)
Czas w ruchu:483:00
Średnia prędkość:22.71 km/h
Maksymalna prędkość:82.10 km/h
Suma podjazdów:12457 m
Liczba aktywności:160
Średnio na aktywność:68.56 km i 3h 01m
Więcej statystyk

pojeździć

Środa, 6 sierpnia 2008 Kategoria baza: Byczyna, bike: elnino, cel: bez celu, dist: from 50 to 100, opis: nie sam
Km: 54.70 Km teren: 20.00 Czas: 02:11 km/h: 25.05
Pr. maks.: 0.00 Temperatura: °C HRmax: HRavg
Kalorie: kcal Podjazdy: m Sprzęt: orzeł7 Aktywność: Jazda na rowerze
cel
pojeździć

mxs
54.7 km/h

pogoda
temp: 25, wiatr: umiarkowany, ogolnie: nieźle, wieczorem pięknie się rozpogodziło

czas
17:40 - 20:00

trasa
Byczyna -> Roszkowice -> Uszyce -> Zdziechowice -> Praszka -> Przedmość -> Kik -> Wróblew -> Bojanów -> Uszyce -> Roszkowice -> Byczyna

Dzisiaj wyjątkowo brat stwierdził, że chce pojeździć razem ze mną w terenie. On w terenie... czasem ma takie dziwne zachcianki. Stwierdził, że najchętniej w okolicach Uszyc. No to zaraz na starcie Uszyc w prawo, piękny podjazd w lesie, potem wjazd w Uszyce i obok pałacowych terenów, kamienistą drogą w prawo. Przy zabudowaniach w lewo na Zdziechowice. Przez Zdziechowice kawał asfaltem, potem zjazd na Krzyżanowice polną drogą. Potem znowu asfaltem przez Praszke. Za Bojanowem odkrytym przeze mnie rok temu zielonym szlakiem. Trasa wcale nie jest teraz lepiej oznakowana a droga nadal bardzo offroadowa. Ale szczęśliwie dojeżdżamy do Uszyc skąd szybko na chate, bo bracholowi załączył się dzik i nie schodził poniżej 30.

miało być Kępno

Wtorek, 5 sierpnia 2008 Kategoria bike: elnino, baza: Byczyna, cel: bez celu, dist: from 50 to 100
Km: 53.76 Km teren: 25.00 Czas: 02:32 km/h: 21.22
Pr. maks.: 0.00 Temperatura: °C HRmax: HRavg
Kalorie: kcal Podjazdy: m Sprzęt: orzeł7 Aktywność: Jazda na rowerze
cel
Kępno, nieosiągnięty

mxs
60,3 km/h na prostej, za to z wiatrem... lekko poszło ;-)

pogoda
temp: 25, wiatr: huragan, ogolnie: źle, duże zachmurzenie, zapowiadane burze, niesamowicie silny i porywisty wiatr

czas
13:00 - 15:45

trasa
Byczyna -> Ciecierzyn -> Janówka -> Kuźnica Słupska -> Nowa Wieś -> Laski -> Kuźnica Trzcinicka -> Janówka -> Kostów -> Byczyna

Chciałem sobie pojechać do Kępna i przejechać z Kępna do Wieruszowa jakimiś nieznanymi polnmi drogami. Ledwo wyjechałem i stwierdziłem że wiatr troszeczke jest jakby w twarz. Męczyłem się strasznie jadąc 20kmh mimo że przed wyjazdem napompowałem 2.1 do maksymalnej możliwej wartości 4.5 atmosfery. Z górki w Ciecierzynie osiągnąłem zawrotną prędkość 36 kmh ale wiatr tan akurat wiał troche bardziej z boku a nie w twarz. Postanowiłem uciec w teren. Na drodze na Marianke Siemieńską wjechałem na rozjeździe na niebieski szlak. Potem za hodowlą koników skręciłem zgodnie ze znakiem na Kuźnicę. Niestety pogubiłem się tam i straciłem troche czasu. Całe szczęście wjechałem w teren otoczony rzeczką i rowami tak szczelnie że musiałem powrócić na szlak, po prostu innej drogi nie było. W Kuźnicy Śłupskiej szlak kręcił na Stoigniew. Już chciałem jechać jak zwykle, ale nowe oznakowanie, piękne tabliczki poinformowały mnie że szlak niebiesli jedzie jakoś do Lasek. To i pojechałem. Fajne dróżki były. Przy okazji dowiedziałem się że wieś do której ostatnio dojechałem piachem z Lasek to Nowa Wieś. Jak tylko szlak dojechał na asfalt zacząłem wracać. W końcu bez obiadu wyjechałem ;-). Żeby bardziej poszaleć to w Janówce pojechałem na Kostów i od Kostowa gnałem po głównej. Do Gołkowic nie schodziłem poniżej 40, tam niestety wiatr wiał już z nieco innego kierunku, a jazda z bocznym to nie to samo co z wiatrem w plecy. Ogólnie średnia po 32km wycieczki wynosiła z tego co pamiętam 17.13km/h a na mecie 21.21kmh, czyli niezły progras, dziś był dzień w który fajnie by się wracało z Wrocławia, bardzo fajnie.

usipw łutyt

Niedziela, 3 sierpnia 2008 Kategoria baza: Byczyna, cel: bez celu, dist: from 50 to 100, bike: elnino
Km: 98.35 Km teren: 10.00 Czas: 03:41 km/h: 26.70
Pr. maks.: 0.00 Temperatura: °C HRmax: HRavg
Kalorie: kcal Podjazdy: m Sprzęt: orzeł7 Aktywność: Jazda na rowerze
mxs 56.93
czas wyjazdu 15:30 - 19:40

Cel w sumie był - przejechać się, obczaić sytuację nad Wartą. Dokładnie to jak się mają kompieliska, te legalne i te dzikie, odpowiedz: "masa ludu, znacznie więcej niż w zeszłym roku".

Co do samej jazdy i warunków do jazdy. Pogodnie, Choć gdy wyjeżdżałem było troszeczkę chmurek, a gdy wracałem niebo niemal całkowicie tonęło w chmurach, było ciepło ~30. Jedyne co można uznać za przeszkode w jeździe to wiatr. Tym razem z kierunku prawidłowego, z zachodu. Dzięki niemu średnia pierwszych 43km (do brzegu Warty) wyniosła zawrotną jak na opony 2.1 wartość 32.58 km/h. Byłem z siebie dumny i nie mogłem zrozumieć dlaczego ludzie nad wodą patrzą na mnie tak zadziwionymi oczami...

Powrót... pod kurde wmordewiatr. Tak, całe szczęście nad wode dojechałem asfaltem, więc teraz mogłem sobie uczciwie popsuć średnią wpadając w teren. Wpadłem na zakręcie na jakąś atrakcje turystyczną, niby "Objawienie". Ale jedyne co mi się objawiło to fakt, że wpadłem w hiperpiaszczystą drogę i jakoś tak grzązłem w niej. Teraz wiem jak czuł się Indiana Jones tonąc w ruchomych piaskach. Ale nic, parłem dalej przed siebie. Gdy wtem uderzyli z obu stron. Bonku-bonku, giezy, bąki końskie, czy jak tam je jeszcze ludzie nazywają (Bonku-bonku - nazwa by Sebo, jeszcze załorzy bikeloga, żebym mógł kontroloawć jego progress). Goniły, siadały, jeden nawet za wszelką cene starał się wbić na chama do mojej jamy ustnej. Jones miał przynajmniej pejcza/bicza do walki z przeciwnikami, ja mogłem tylko mocniej przycisnąć, zwiększyć kadencje i sprawdzić jak szybko to cholerstwo potrafi polecieć. Okazukje się, że Wyżej wymieniony owad potrafi gonić rowerzystę jadącego z prędkością nie przekraczającą 24 km/h. Jednak by osiągnąć takie tempo musiałem użyć dopalacza w postaci batona Lion. To całe moje leśne objawienie skończyło się jakiś czas za torami kolejowymi. Po drodze skończyłem kompot, zostało mi już tylko 0.7l wody w bidonie. Wyjechałem na trase jadącą przez Dalachów do Wielunia. Pojechałem w strone Wielunia.

Jadąc na Wieluń skręciłem na grębień czy jakoś, prawie jak grzebień. Jechałem, jechałem i dojechałem do kolejnej główniejszej trasy. Pewnie też na Wieluń bo kierowała na Sieradz. Skręciłem pierwszym skrętem który napotkałem. Miał do jakiejś wioski na P doprowadzić. Ale skończył się asfalt i doprowadziło mnie to do Wioski Brzeziny. Takie bezasfaltowe 6-7 domków. Nawet Tablicy z nazwą nie mają, a tablice/strzałkę kierunkową to chyba mieszkaniec jakiś wyklepał w garażu. Jadąc dalej tymi polnymi drogami dotarłem do kolejnej wioski, z asfaltem, który opuściłem na pierwszym skrzyżowaniu. Niestety nie wyjechałem z wioski, była to ulica równoległa do asfaltowej. Byłem w Mokrsku, skąd prosto przez Skomlin, Dzietrzkowice i Borek wróciłem do Byczyny.

Kilometrów nie dokręcałem, bo nie będe dokręcał, tak sobie postanowiłem.

Takie sobie kręcenie

Sobota, 2 sierpnia 2008 Kategoria baza: Byczyna, bike: elnino, cel: bez celu, dist: from 50 to 100
Km: 78.21 Km teren: 0.00 Czas: 03:08 km/h: 24.96
Pr. maks.: 0.00 Temperatura: °C HRmax: HRavg
Kalorie: kcal Podjazdy: m Sprzęt: orzeł7 Aktywność: Jazda na rowerze
Około 12 do Kluczborka z siostra na zakupy. Pozniej, po 16 jazda w chmurach. Całe szczęście już nie padało. Tylko asfalt, bo nie mam już ubrań do przebrania, a błoto było wszędzie.

burze, deszcze

Piątek, 1 sierpnia 2008 Kategoria baza: Byczyna, bike: elnino, dist: from 50 to 100
Km: 52.32 Km teren: 30.00 Czas: 02:13 km/h: 23.60
Pr. maks.: 0.00 Temperatura: °C HRmax: HRavg
Kalorie: kcal Podjazdy: m Sprzęt: orzeł7 Aktywność: Jazda na rowerze
pomiędzy burzami, w deszczu, kałużami... co za pogoda... a w Byczynie nawet kropelka deszczu nie spadła...

mxs 55.4 kmh

Zalew Trophy

Środa, 30 lipca 2008 Kategoria dist: from 50 to 100, bike: elnino, baza: Byczyna, opis: nie sam
Km: 69.83 Km teren: 30.00 Czas: 03:21 km/h: 20.84
Pr. maks.: 0.00 Temperatura: °C HRmax: HRavg
Kalorie: kcal Podjazdy: m Sprzęt: orzeł7 Aktywność: Jazda na rowerze
mxs 53,2kmh

przejazdzka z mamką, a z wieczora wypad na zalew trophy, czyli kolejna jazda w terenie, tym razem nieco dłuższa... no i jeszcze wieczorny las po miescie

Terenowo

Środa, 23 lipca 2008 Kategoria baza: Wrocław, bike: elnino, cel: bez celu, dist: from 50 to 100
Km: 94.02 Km teren: 65.00 Czas: 03:57 km/h: 23.80
Pr. maks.: 0.00 Temperatura: °C HRmax: HRavg
Kalorie: kcal Podjazdy: m Sprzęt: orzeł7 Aktywność: Jazda na rowerze
mxs 39.8 troche śmieszna maksymalna prędkość, ale coż ;-)

Dzisiajszą trasę znowu ciężko opisać, sporo jechałem przez wioski i wioseczki w których nigdy prędzej nie byłem, nie zawsze posiadały one asfaltową drogę, a jeszcze częściej przejeżdżałem przez nie drogą szutrową lub jakimiś haszczami pomiędzy polami, czasem był to kawał piaszczystego pasu między polami a czasem małe jeziorko pomiędzy drzewami w lesie... w każdym razie ciąg zwiedzania terenu okolicznego mniej i bardziej trwa nadal. Jeszcze jest pare dróg na których mnie nie było.

Byczyna -> Ciecierzyn [przy kościele zjazd z asfaltu] -> Miechowa -> Komorzno -> Ignacówka -> Wodziczna -> Ignacówka Pierwsza [po drodze jakiś krzaczor pojechał mi po ręce kolcami, zaczęła tryskać krew... należało się zemścić. używając wszelkich znanych mi sposobów szukałem jakiegoś sposobu. ostatecznie postanowiłem pożreć jego jeszcze nienarodzone dzieci... troche mnie zdziwiło że jerzyny już dojrzały, znaczy mam nadzieje że nic trującego nie zjadłem ;-) ] -> Wielki Buczek -> Aniołka Parcele -> Aniołka Druga -> S... [nie pamiętam nazwy, potem było coś jeszcze, czego nazwy też nie pamiętem] -> Smardze [droga z ekstremalną ilością czereśni... znowu się spóźniłem, oby sezonu na jabłka nie przespać... no i śliwki zaczynają już wyglądać apetycznie ;-) ] -> Laski [przy zamku w lewo, trafiłem gdzieś... ale nie mam pojęcia gdzie ;-) , być może były to już Słupia pod Kępnem] -> Zmyślona -> Kuźnica Słupska -> Łęka Opatowska -> Opatów -> Wieruszów -> Kaltka -> Mieleszynek -> Żdżary [po tej stronie mapy pogoda znacznie gorzej wyglądała, może dlatego że już się po 18 zrobiło, nastał więc czas powrotu] -> Ludwinów -> Łubnice [no i zaczęło kropić, było mi troszeczkę zimno, nie wiem, może ze zmęczenia, a może faktycznie się ochłodziło, w takim stanie deszcz mógłby mi zaszkodzić, więc asfalt i ostre deptanie] -> Borek -> Byczyna [cały czas kropiło przez co bałem się dokręcać te brakujące 6 km... zreszta nic nie szkodzi, jeszcze się dokręci]

Ogólnie podczas jazdy strasznie mnie wkurzały fragmenty które już znam. Z grubymi oponami każdy kilometr trasy którą się już zna to strata czasu i sił. Można odkrywać nieznane, ale czasem dojeżdża się do dróg które przestają przypominać drogi. Dzisiaj przejechałem 2 odcinki takiego piachu, że miałem poważne kłopoty z utrzymaniem roweru w ruchu. Mimo że nie forsowałem tempa, sił miałem pod dostatkiem, to nawet spora kadencja nie wystarczała żeby jechać. Rower po prostu tańcował we wszystkie strony i zaczynał się kopać coraz głębiej. Jak walczyć to z górami a nie z piachem, chociaż...

Ogólnie nic ciekawego nie widziałem, sporo nowych dróg poznałem, część z nich przejezdna, o części można zapomnieć. No i wiem już gdzie moge dalej jeździć, okolic Ludwinowa i tych wszystkich Ignacówek i Aniołek nie znam, i to mogą być cele na kolejne wyjazdy.

Kręcenie po terenie

Poniedziałek, 21 lipca 2008 Kategoria baza: Byczyna, bike: elnino, cel: bez celu, dist: from 50 to 100
Km: 77.80 Km teren: 60.00 Czas: 04:03 km/h: 19.21
Pr. maks.: 0.00 Temperatura: °C HRmax: HRavg
Kalorie: kcal Podjazdy: m Sprzęt: orzeł7 Aktywność: Jazda na rowerze
mxs 53,2

ehh dzisiaj kręcenie po terenie

trasa (tylko przybliżenie, bo asfaltami nie jezdziłem praktycznie wcale, już więcej bezdroży i leśnych prawie dróg)

Byczyna -> Gola [koniec asfaltu] -> Borek [chyba nie ma innego jak totalnie zarosnietego dojazdu, znowu jak rok temu] -> Sierosławice -> Roszkowice [z Sierosławic oczywiście bezasfaltowa trasa] -> Paruszowice -> Dobiercice -> Chudoba [w Chudobie asfalt bo wszystko zalali] -> Sarnów -> Biskupice -> Brzózka [inaczej mowiac wokół zalewu] -> Proślice -> Komorzno [zamiast w prawo na Miechowe to na wprost przez las na Janówke] -> Janówka [niebieskim szlakiem, wyjazd przy moscie kolejowym, około kilometra czereśni, szkoda ze juz po sezonie] -> Siemianice -> Kol. Bol. Chróścin [na skrzyżowaniu na wprost] -> Wójcin -> Gola [ale ani metra nie przejechałem jeszcze raz ;-) ] -> Gołkowice [cegielnią] -> Ciecierzyn -> Byczyna

Troche za dużo kałuż jak na moje zdrowie, co chwila zwalnianie, żeby nie wrócić całkiem zabłoconym. Ogólnie nogi i tak miałem na finiszu w błocie, ale mogło być znacznie gorzej, co pokazał mi wieczorem chmielu.

Motokros

Niedziela, 20 lipca 2008 Kategoria baza: Byczyna, bike: elnino, dist: from 50 to 100, opis: nie sam
Km: 80.38 Km teren: 20.00 Czas: 03:26 km/h: 23.41
Pr. maks.: 0.00 Temperatura: °C HRmax: HRavg
Kalorie: kcal Podjazdy: m Sprzęt: orzeł7 Aktywność: Jazda na rowerze
mxs 55.91 kmh

dzisiaj nie zdjąłem jeszcze grubaśnych, posiadających bieżnik opon pożyczonych od chmiela na wczorajszy rajd terenowy, bo planem na dziś był kolejny wypad w teren.

Najpierw, niedługo po obiedzie wyjazd planowany, leśny tor motocrossowy pod Kozłowicami, jazda asfaltem, podobno najkrótsza drogą. Na miejscu po prostu wymiękłem, podjechanie pod większość górek bez uzyskania należytej prędkości na zjeździe było praktycznie niemożliwe, a prędkości na zjazdach nie uzyskiwałem choćby przez brak amora i po prostu ze strachu.

Zaliczyłem tylko jedną glebe, toche zbyt odważnie postanowiłem wyskoczyć na hopce, ale troche zbyt strachliwie operowałem hamulcem na dnie rowu... no i gleba ;-) ale co tam. Kilka razy było znacznie bardziej niebezpiecznie, a to podrzuciło mi tył, a to przód gdzieś odskoczył... ale i tak było fajnie. Tylko na takie zabawy to moim zdaniem trzeba mieć rower zjazdowy czy jakieś inne mocne i przystosowane do latania po zjazdach 45 i wiecej stopni dwukołowe coś.

Wieczorkiem by się dojeździć i jednocześnie poduczyć fotografii pojechałem nad zalew, gdzie... spotkałem chmiela, potajemnie dokręcał kilometrów ;-)

średnia mimo szerokachnych opon została mocno zaniżona przez wprowadzanie rowera na górki... a na zjazdach wcale rewelacyjnych predkosci nie osiagałem, nie wiem czy choćby 40 osiągnałem. Ogólnie szerokie opony spowalniają i utrudniają jazde, ale jeśli nie jedzie się gdzieś daleko, jak na pradziada i jedzie się z zamiarem opuszczenia asfaltu, to sa spoko, byle nie przesadzić z ich masą i bieżnikiem.

Kępno z KB

Środa, 16 lipca 2008 Kategoria baza: Byczyna, bike: elnino, dist: from 50 to 100, opis: nie sam
Km: 63.40 Km teren: 5.00 Czas: 02:39 km/h: 23.92
Pr. maks.: 0.00 Temperatura: °C HRmax: HRavg
Kalorie: kcal Podjazdy: m Sprzęt: orzeł7 Aktywność: Jazda na rowerze
Wstałem z rana i chciałem pojeździć, ale jakoś nie mogłem się wybrać. Całe sczęście koło południa zadzwonił KB i tym razem udało nam się spotkać i pojeździć. Spotkanie na trasie do Biskupic, szybka decyzja - jedziemy do Kępna.

Już po paruset metrach stwierdziliśmy że do Kępna jednak nie jedziemy, ale na Wołczyn i Kluczbork.

trasa: Byczyna- > Byczyna -> Ciecierzyn -> Miechowa -> Komorzno -> Szklarka -> Szymonków -> Świniary Wielkie -> Wołczyn [troche pozwiedzaliśmy Wołczyn, min tamtejsza biede] -> Skałągi -> Kochłowice [postój u Kozdrona] -> Byczyna

potem czułem się niewyjeżdżony, ale wieczorem jak miałem machnąć sobie dodatkowe km wokół zalewu to wpadł chmielu i jakoś już mi sie odechciało ;-)

kategorie bloga

Moje rowery

blurej 8969 km
fernando 26960 km
koza 274 km
oldsmobile 3387 km
czerwony 6919 km
kuota 1075 km
orzeł7 14017 km

szukaj

archiwum