Wpisy archiwalne w kategorii
cel: treningowo
Dystans całkowity: | 4361.09 km (w terenie 406.50 km; 9.32%) |
Czas w ruchu: | 160:30 |
Średnia prędkość: | 27.17 km/h |
Maksymalna prędkość: | 72.66 km/h |
Suma podjazdów: | 6150 m |
Liczba aktywności: | 68 |
Średnio na aktywność: | 64.13 km i 2h 21m |
Więcej statystyk |
Deszcz
Sobota, 16 maja 2009 Kategoria baza: Wrocław, bike: elnino, cel: niedzielnie, cel: treningowo, dist: less than 50, opis: nie sam
Km: | 35.00 | Km teren: | 11.00 | Czas: | 01:23 | km/h: | 25.30 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: orzeł7 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Miał być wułef, ale nie wyszło, nawet nie wiem z jakich przyczyn, bo się raczej spozniłem na zbiorke nieco xD w każdym razie opuszczeni przez prowadzącego mgr Gryszko i jakoś nikomu nie chciało się ruszyć dupska na większą trasę.
Jedynie ja i kolega Musiał zdecydowaliśmy się jechać dalej, całe szczęście nie pojechaliśmy właściwą drogą, bo by nam niemiłosiernie dupska skąpało. Po pogibieniu się w polach i zwątpieniu w możliwość dojazdy na psie pole tymi polami zaczęliśmy odwrót na Biskupin. Zaraz za mościkiem ja natchnięty nieprzemorzoną chęcią jazdy w strone Mostu Milenijnego odłączyłem się i pojechałem sam. Wałami jechało się miło, chociaż zakwasy dawały się we znaki. Jak już byłem w sumie niedaleko mostu to... no się rozpadało się. Troche jeszcze po Wrocławiu pojeździłem, tak łatwo za wygraną nie dałem, a chyba ludzie jednak dali, jak przez rynek przejeżdżałem to ani żywej duszy... Ale w pewnym momencie tak przemokłem że sobie darowałem kolejne skróty, zdrowia mi takie przemoknięcie raczej nie poprawi a radość też jakoś zaczęła opadac gdy w tyłek sie zimno zrobiło.
Jedynie ja i kolega Musiał zdecydowaliśmy się jechać dalej, całe szczęście nie pojechaliśmy właściwą drogą, bo by nam niemiłosiernie dupska skąpało. Po pogibieniu się w polach i zwątpieniu w możliwość dojazdy na psie pole tymi polami zaczęliśmy odwrót na Biskupin. Zaraz za mościkiem ja natchnięty nieprzemorzoną chęcią jazdy w strone Mostu Milenijnego odłączyłem się i pojechałem sam. Wałami jechało się miło, chociaż zakwasy dawały się we znaki. Jak już byłem w sumie niedaleko mostu to... no się rozpadało się. Troche jeszcze po Wrocławiu pojeździłem, tak łatwo za wygraną nie dałem, a chyba ludzie jednak dali, jak przez rynek przejeżdżałem to ani żywej duszy... Ale w pewnym momencie tak przemokłem że sobie darowałem kolejne skróty, zdrowia mi takie przemoknięcie raczej nie poprawi a radość też jakoś zaczęła opadac gdy w tyłek sie zimno zrobiło.
mietków i sulistrowiczki wf
Niedziela, 10 maja 2009 Kategoria baza: Wrocław, bike: elnino, cel: treningowo, dist: 100 and more, opis: nie sam, opis: foto
Km: | 120.00 | Km teren: | 10.00 | Czas: | 04:42 | km/h: | 25.53 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: orzeł7 | Aktywność: Jazda na rowerze |
godzina 8.26
adaś czeka na tomusia i robi foty wrocławskim menelom i nadodrzeńskim mewom. przy okazji w obiektyw wpadł polujący na kilometry orzeł
godzina??
już na zaporze w mietkowie, nie wiem jakim cudem udało nam się tam trafić biorąc pod uwage naszą niesamowitą tendencję to jechania okręzną drogą
godzina ta sama co w przypadku poprzedniego zdjęcia :P
nadal na zaporze, co więcej przemieściłem się co najwyżej 3m, ujęcie w strone mietkowa
godzina j.w.
zdjęcie w trzecią stronę. motyw główny jak widać: masyw Ślęża, szczyt Sobótka. to mi chyba najlepiej wyszło... wiadomo, pod słońce było xD
godzina 2 liony pozniej
mam nadzieje że mnie za publikacje nie zabije ;-) dla zainteresowanych dodam, że Platon nie miał pod słońce, chociaż u mnie w kategorii mina jak pod słońce trafił wprost na zaszczytne 3 miejsce xD
btw to diabelska 66 wycieczka w tym roku xD
adaś czeka na tomusia i robi foty wrocławskim menelom i nadodrzeńskim mewom. przy okazji w obiektyw wpadł polujący na kilometry orzeł
godzina??
już na zaporze w mietkowie, nie wiem jakim cudem udało nam się tam trafić biorąc pod uwage naszą niesamowitą tendencję to jechania okręzną drogą
godzina ta sama co w przypadku poprzedniego zdjęcia :P
nadal na zaporze, co więcej przemieściłem się co najwyżej 3m, ujęcie w strone mietkowa
godzina j.w.
zdjęcie w trzecią stronę. motyw główny jak widać: masyw Ślęża, szczyt Sobótka. to mi chyba najlepiej wyszło... wiadomo, pod słońce było xD
godzina 2 liony pozniej
mam nadzieje że mnie za publikacje nie zabije ;-) dla zainteresowanych dodam, że Platon nie miał pod słońce, chociaż u mnie w kategorii mina jak pod słońce trafił wprost na zaszczytne 3 miejsce xD
btw to diabelska 66 wycieczka w tym roku xD
czernica wf
Sobota, 9 maja 2009 Kategoria baza: Wrocław, bike: elnino, cel: treningowo, dist: from 50 to 100, opis: nie sam
Km: | 55.00 | Km teren: | 10.00 | Czas: | 02:15 | km/h: | 24.44 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: orzeł7 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Mudd Trophy
Niedziela, 21 grudnia 2008 Kategoria opis: foto, baza: Byczyna, bike: elnino, cel: treningowo, dist: less than 50, opis: nie sam
Km: | 30.38 | Km teren: | 23.00 | Czas: | 01:30 | km/h: | 20.25 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: orzeł7 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Mudd Trophy
Błotne Trophy to jedyne co mi przychodzi na myśl w związku z tym wyjazdem. Chmielu przed wyjazdem ostrzegł że będzie błotniście, ale co tam. Chciałem pojeździć to pojeździłem.
wpis u chmiela
Średnia troche słaba jak na treningowy wyjazd ale to raczej moja wina bo zamulałem już po dwóch kilometrach. Wiał wmordewiatr, prawdopodobnie powiązany jakoś z halnym, chociaż zgodnie z moją wiedzą z geografii halny powinien być ciepły a ten wiatr to tak troche arktyką zajeżdżał. Było ciepło ale ten wiatr... Ogólnie pogoda do jeżdżenia bardzo dobra, jak wyjeżdżaliśmy termometr pokazywał 6 na plusie. Gdybyśmy nie zjechali z asfalty to pewnie bym nawet nie zmarzł.
Trasa mimo iż jechana z 5-10 czy 20 raz to jednak całkowicie nowa. Już zaraz za Polanowicami ukazała swoją odmienność. W takim błocie jeszcze jej nie widziałem. Już na pierwszych metrach pojawiły się trudności techniczne, uślizgi to tylnego to przedniego koła na brzegach mijanych kałuż. Tak ze 100m przed spodziewanym zjazdem w strone zalewu zrobiło się troche bardziej błotniście, zaniosło mi tył, odbiłem przodem żeby nie upaść i wjechałem z 24kmh w kałuże... Poczułem ten nieprzyjemny chłód w bucie. Niestety nie dorobiłem się jeszcze ocieplaczy. Ledwo udało się trafić w zjazd na zalew, bo dziwnie rozjeżdżony, totalnie zabłocony nie wyróżniał się od otaczających pól.
Wokół zalewu bez specjalnych niespodzianek. Wpadłem tylko w kolejne kałuże. Z zalewu w strone Proślic. W drodze za nimi już totalnie przemokły mi buty. Nic nie równa się z niesamowitym uczuciem spływającej zimnej wody po nodze wprost do buta. Za Proślicami było pare momentów w których już nie było 20... no dobra 19 to już był maks a bywało i 12kmh jak błoto było głębsze albo nie dało się go w żaden sposób wyminąć. Dalej Ciecierzynem, z tamtąd przez Czarnego Kota na Gole ale przed nią na Gołkowice. Podjazd w strone wysypiska śmieci jako mały wyścig ze samym sobą. udało mi się do 22kmh rozpędzić. Za mostem już na Byczynę. Brak mocy, totalny brak mocy. Choć w nogach nie czułem zmęczenia to płuca nie wyrabiały, tlenu brakowało, oddechu nie potrafiłem ustabilizować. Wysiłem w zimnie to nie dla mnie. Tym bardziej że wczoraj zima się zaczęła.
1)
2)
3)
A w zimie więcej błota już nie chce. Czas na jazde po śniegu i lodzie :D
Błotne Trophy to jedyne co mi przychodzi na myśl w związku z tym wyjazdem. Chmielu przed wyjazdem ostrzegł że będzie błotniście, ale co tam. Chciałem pojeździć to pojeździłem.
wpis u chmiela
Średnia troche słaba jak na treningowy wyjazd ale to raczej moja wina bo zamulałem już po dwóch kilometrach. Wiał wmordewiatr, prawdopodobnie powiązany jakoś z halnym, chociaż zgodnie z moją wiedzą z geografii halny powinien być ciepły a ten wiatr to tak troche arktyką zajeżdżał. Było ciepło ale ten wiatr... Ogólnie pogoda do jeżdżenia bardzo dobra, jak wyjeżdżaliśmy termometr pokazywał 6 na plusie. Gdybyśmy nie zjechali z asfalty to pewnie bym nawet nie zmarzł.
Trasa mimo iż jechana z 5-10 czy 20 raz to jednak całkowicie nowa. Już zaraz za Polanowicami ukazała swoją odmienność. W takim błocie jeszcze jej nie widziałem. Już na pierwszych metrach pojawiły się trudności techniczne, uślizgi to tylnego to przedniego koła na brzegach mijanych kałuż. Tak ze 100m przed spodziewanym zjazdem w strone zalewu zrobiło się troche bardziej błotniście, zaniosło mi tył, odbiłem przodem żeby nie upaść i wjechałem z 24kmh w kałuże... Poczułem ten nieprzyjemny chłód w bucie. Niestety nie dorobiłem się jeszcze ocieplaczy. Ledwo udało się trafić w zjazd na zalew, bo dziwnie rozjeżdżony, totalnie zabłocony nie wyróżniał się od otaczających pól.
Wokół zalewu bez specjalnych niespodzianek. Wpadłem tylko w kolejne kałuże. Z zalewu w strone Proślic. W drodze za nimi już totalnie przemokły mi buty. Nic nie równa się z niesamowitym uczuciem spływającej zimnej wody po nodze wprost do buta. Za Proślicami było pare momentów w których już nie było 20... no dobra 19 to już był maks a bywało i 12kmh jak błoto było głębsze albo nie dało się go w żaden sposób wyminąć. Dalej Ciecierzynem, z tamtąd przez Czarnego Kota na Gole ale przed nią na Gołkowice. Podjazd w strone wysypiska śmieci jako mały wyścig ze samym sobą. udało mi się do 22kmh rozpędzić. Za mostem już na Byczynę. Brak mocy, totalny brak mocy. Choć w nogach nie czułem zmęczenia to płuca nie wyrabiały, tlenu brakowało, oddechu nie potrafiłem ustabilizować. Wysiłem w zimnie to nie dla mnie. Tym bardziej że wczoraj zima się zaczęła.
1)
2)
3)
A w zimie więcej błota już nie chce. Czas na jazde po śniegu i lodzie :D
przejażdżka
Wtorek, 2 września 2008 Kategoria baza: Byczyna, bike: elnino, cel: treningowo, dist: from 50 to 100
Km: | 68.43 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 02:13 | km/h: | 30.87 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: orzeł7 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Byczyna -> Łowkowice -> Kluczbork
Czwartek, 28 sierpnia 2008 Kategoria baza: Byczyna, bike: elnino, cel: treningowo, dist: from 50 to 100
Km: | 50.72 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:34 | km/h: | 32.37 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: orzeł7 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Byczyna -> Łowkowice -> Kluczbork -> Smardy -> Unieszów -> Skałągi -> Biskupice -> Byczyna
mxs 64.01 km/h
mxs 64.01 km/h
bez celu
Czwartek, 14 sierpnia 2008 Kategoria baza: Byczyna, bike: elnino, cel: treningowo, dist: from 50 to 100
Km: | 87.74 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 02:44 | km/h: | 32.10 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: orzeł7 | Aktywność: Jazda na rowerze |
cel - unknown
mxs - 51.6 km/h
pogoda - prawie bezwietrznie, ciepło, bardzo pozytywne warunki do jazdy
czas - 16:30 - 19:30 [w tym 3 krótkie postoje na picie, 25, 45 i 60 kilometr, potem chlanie z bidona]
O ile wczorajsza średnia była niezła, to dzisiejsza jest super ;-) Przez pierwsze 84 kilometry maksymalna prędkość wyprawy wynosiła 46km/h i została osiągnięta na zjezdzie z górki Ciecierzyńskiej. Tak stabilnie trzymałem tempo w okolicach 30, że praktycznie nigdzie nie jechałem wolniej. W pewnym momencie nie potrafiłem jechać ani troche szybciej niż 33 kmh ale jazda wolniej też nie była łatwiejsza, jakby mięśnie nie chciały pracować z innym tempem ani obciążeniem. Były fajne odcinki na których tempo było bliskie 40kmh i praktycznie nie pamiętam żeby były odcinki nie będące podjazdem na których tempo spadłoby poniżej 30. Dzisiaj jednak się zmęczyłem. Nie dałem rady podjechać 35 na górke przy poczcie. Acha, bo jak to ostatnio bywa, jade do domu od ronda przez Jaśkowice, w Jaśkowicach bije mxs i ładnie podbijam średnią, aby potem stracić z niej troche na podjezdzie. Tym razem mxs nie jest jakiś wybitny, bo nie chciałem tracić sił. I tak ledwo trzymałem 30 na podjeździe do poczty. Także sprawdziłem się już, czas wrócić do opon 2.1 ;-)
Ogólnie przejechałem przez Janówke, Namysłów, Wołczyn i Biskupice. nie chce mi sie trasy opisywać, bo nic ciekawego, do głównej, główna i do domu.
mxs - 51.6 km/h
pogoda - prawie bezwietrznie, ciepło, bardzo pozytywne warunki do jazdy
czas - 16:30 - 19:30 [w tym 3 krótkie postoje na picie, 25, 45 i 60 kilometr, potem chlanie z bidona]
O ile wczorajsza średnia była niezła, to dzisiejsza jest super ;-) Przez pierwsze 84 kilometry maksymalna prędkość wyprawy wynosiła 46km/h i została osiągnięta na zjezdzie z górki Ciecierzyńskiej. Tak stabilnie trzymałem tempo w okolicach 30, że praktycznie nigdzie nie jechałem wolniej. W pewnym momencie nie potrafiłem jechać ani troche szybciej niż 33 kmh ale jazda wolniej też nie była łatwiejsza, jakby mięśnie nie chciały pracować z innym tempem ani obciążeniem. Były fajne odcinki na których tempo było bliskie 40kmh i praktycznie nie pamiętam żeby były odcinki nie będące podjazdem na których tempo spadłoby poniżej 30. Dzisiaj jednak się zmęczyłem. Nie dałem rady podjechać 35 na górke przy poczcie. Acha, bo jak to ostatnio bywa, jade do domu od ronda przez Jaśkowice, w Jaśkowicach bije mxs i ładnie podbijam średnią, aby potem stracić z niej troche na podjezdzie. Tym razem mxs nie jest jakiś wybitny, bo nie chciałem tracić sił. I tak ledwo trzymałem 30 na podjeździe do poczty. Także sprawdziłem się już, czas wrócić do opon 2.1 ;-)
Ogólnie przejechałem przez Janówke, Namysłów, Wołczyn i Biskupice. nie chce mi sie trasy opisywać, bo nic ciekawego, do głównej, główna i do domu.
Wieruszów
Środa, 13 sierpnia 2008 Kategoria baza: Byczyna, bike: elnino, cel: treningowo, dist: from 50 to 100
Km: | 61.34 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:59 | km/h: | 30.93 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: orzeł7 | Aktywność: Jazda na rowerze |
cel................................Wieruszów
mxs...............................61.9 km/h, klątwa 61.44 zdjęta ;-)
czas...............................17:50 - 20:00 [w sumie to nawet przed 20 byłem spowrotem, bo bez przystanków jazda była, jedynie na 3-4 krzyżówkach stałem]
pogoda............................silny wiatr, ciepło
trasa
Byczyna -> Jaśkowice -> Gola -> Chruścin -> Bolesławiec -> Mieleszyn -> Klatka -> Wieruszów -> Opatów -> Łęka Opatowska -> Rakół -> Siemianice -> Kostów -> Ciecierzyn -> Byczyna
Ładna średnia ;-) jestem z siebie dumny, na góralu średnia jak z kolarki to jednak osiągnięcie.
mxs...............................61.9 km/h, klątwa 61.44 zdjęta ;-)
czas...............................17:50 - 20:00 [w sumie to nawet przed 20 byłem spowrotem, bo bez przystanków jazda była, jedynie na 3-4 krzyżówkach stałem]
pogoda............................silny wiatr, ciepło
trasa
Byczyna -> Jaśkowice -> Gola -> Chruścin -> Bolesławiec -> Mieleszyn -> Klatka -> Wieruszów -> Opatów -> Łęka Opatowska -> Rakół -> Siemianice -> Kostów -> Ciecierzyn -> Byczyna
Ładna średnia ;-) jestem z siebie dumny, na góralu średnia jak z kolarki to jednak osiągnięcie.
szybka 30
Sobota, 9 sierpnia 2008 Kategoria baza: Byczyna, bike: elnino, cel: treningowo, dist: less than 50
Km: | 30.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:54 | km/h: | 33.33 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: orzeł7 | Aktywność: Jazda na rowerze |
to chyba dopiero 3 przejazd stałej trasy 30km w tym roku... cienko można powiedzieć, zmieniłem opony z 2.1' na 1.2' wyglancowałem napęd że się błyszczeć zaczął, chciałem wybrać się na przejażdżke do kluczborka i w okolice, pojezdzic po asfalcie skoro sie już wypogodziło... ale gdy pierwsze 10km, czyli do skrzyżowania w Łowkowicach pokonałem ze średnią 34.58 km/h postanowiłem zmienić plany i spróbować powalczyć o poprawe życiówki, w końcu wczoraj nie jeździłem i powinienem poczuć tę świerzosć.
Czas 54:25 czyli 3 sekundy lepiej niż ustanowiona w tym roku życiówka...
chyba mogło być lepiej, pierwsze 10km było z wiatrem, trzeba było wtedy docisnąć średnią do 36, a wiem że spokojnie dało by rady, ale pierwszy kilometr się ociągałem, bo planowałem znacznie więcej kilometrów.
Ogólnie po wczorajszym dniu bez kilometra na rowerze (padało cały czas) dziś jak tylko skończyly się mżawki i kropienie to zabrałem się za wymiane opon ;-) i inne zabawy z rowerem. Najważniejsze, że prognozy się nie sprawdziły i nie tylko nie padało dziś to jeszcze było ponad 20 stopni.
mxs 57.2 kmh
Czas 54:25 czyli 3 sekundy lepiej niż ustanowiona w tym roku życiówka...
chyba mogło być lepiej, pierwsze 10km było z wiatrem, trzeba było wtedy docisnąć średnią do 36, a wiem że spokojnie dało by rady, ale pierwszy kilometr się ociągałem, bo planowałem znacznie więcej kilometrów.
Ogólnie po wczorajszym dniu bez kilometra na rowerze (padało cały czas) dziś jak tylko skończyly się mżawki i kropienie to zabrałem się za wymiane opon ;-) i inne zabawy z rowerem. Najważniejsze, że prognozy się nie sprawdziły i nie tylko nie padało dziś to jeszcze było ponad 20 stopni.
mxs 57.2 kmh
Kluczbork
Poniedziałek, 28 lipca 2008 Kategoria baza: Byczyna, bike: elnino, cel: treningowo, dist: less than 50
Km: | 44.10 | Km teren: | 1.00 | Czas: | 01:29 | km/h: | 29.73 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: orzeł7 | Aktywność: Jazda na rowerze |
mxs 55.4 kmh (Kolonia Długa)
Ogólnie to jakoś mnie dzisiaj moc opuściła... Ta chmielowa 200 i wczorajsza zapowiedź że będzie teraz codziennie setke robił żebym go nie przegonił odebrała mi motywacje... nie dam rady codziennie 150 machać, a przynajmniej nie chce mi sie, to już raczej na zdrowie najlepiej nie zrobi.
Krótko i szybko, asfaltem do Kluczborka przez Łowkowice i powrót przez Smardy i skałągi, też asfaltem. Jeden przystanek w Kluczborku, ale raczej niedługi. To taki wyjazd na rozruszanie był, źle bym się czuł jakbym nic nie przejechał.
Teraz ciekawi mnie jedno, czy jutro pojade gdzieś dalej, czy znowu przesiedze dzień na tyłku oglądając anime... z którego zreszta się zawsze naśmiewałem ;-)
Ogólnie to jakoś mnie dzisiaj moc opuściła... Ta chmielowa 200 i wczorajsza zapowiedź że będzie teraz codziennie setke robił żebym go nie przegonił odebrała mi motywacje... nie dam rady codziennie 150 machać, a przynajmniej nie chce mi sie, to już raczej na zdrowie najlepiej nie zrobi.
Krótko i szybko, asfaltem do Kluczborka przez Łowkowice i powrót przez Smardy i skałągi, też asfaltem. Jeden przystanek w Kluczborku, ale raczej niedługi. To taki wyjazd na rozruszanie był, źle bym się czuł jakbym nic nie przejechał.
Teraz ciekawi mnie jedno, czy jutro pojade gdzieś dalej, czy znowu przesiedze dzień na tyłku oglądając anime... z którego zreszta się zawsze naśmiewałem ;-)