Wpisy archiwalne w kategorii
bike: elnino
Dystans całkowity: | 13989.92 km (w terenie 2773.50 km; 19.82%) |
Czas w ruchu: | 606:17 |
Średnia prędkość: | 23.01 km/h |
Maksymalna prędkość: | 75.00 km/h |
Suma podjazdów: | 2850 m |
Liczba aktywności: | 257 |
Średnio na aktywność: | 54.44 km i 2h 23m |
Więcej statystyk |
szybka 30
Sobota, 9 sierpnia 2008 Kategoria baza: Byczyna, bike: elnino, cel: treningowo, dist: less than 50
Km: | 30.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:54 | km/h: | 33.33 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: orzeł7 | Aktywność: Jazda na rowerze |
to chyba dopiero 3 przejazd stałej trasy 30km w tym roku... cienko można powiedzieć, zmieniłem opony z 2.1' na 1.2' wyglancowałem napęd że się błyszczeć zaczął, chciałem wybrać się na przejażdżke do kluczborka i w okolice, pojezdzic po asfalcie skoro sie już wypogodziło... ale gdy pierwsze 10km, czyli do skrzyżowania w Łowkowicach pokonałem ze średnią 34.58 km/h postanowiłem zmienić plany i spróbować powalczyć o poprawe życiówki, w końcu wczoraj nie jeździłem i powinienem poczuć tę świerzosć.
Czas 54:25 czyli 3 sekundy lepiej niż ustanowiona w tym roku życiówka...
chyba mogło być lepiej, pierwsze 10km było z wiatrem, trzeba było wtedy docisnąć średnią do 36, a wiem że spokojnie dało by rady, ale pierwszy kilometr się ociągałem, bo planowałem znacznie więcej kilometrów.
Ogólnie po wczorajszym dniu bez kilometra na rowerze (padało cały czas) dziś jak tylko skończyly się mżawki i kropienie to zabrałem się za wymiane opon ;-) i inne zabawy z rowerem. Najważniejsze, że prognozy się nie sprawdziły i nie tylko nie padało dziś to jeszcze było ponad 20 stopni.
mxs 57.2 kmh
Czas 54:25 czyli 3 sekundy lepiej niż ustanowiona w tym roku życiówka...
chyba mogło być lepiej, pierwsze 10km było z wiatrem, trzeba było wtedy docisnąć średnią do 36, a wiem że spokojnie dało by rady, ale pierwszy kilometr się ociągałem, bo planowałem znacznie więcej kilometrów.
Ogólnie po wczorajszym dniu bez kilometra na rowerze (padało cały czas) dziś jak tylko skończyly się mżawki i kropienie to zabrałem się za wymiane opon ;-) i inne zabawy z rowerem. Najważniejsze, że prognozy się nie sprawdziły i nie tylko nie padało dziś to jeszcze było ponad 20 stopni.
mxs 57.2 kmh
drogi polne za Wieruszowem
Czwartek, 7 sierpnia 2008 Kategoria baza: Byczyna, bike: elnino, dist: from 50 to 100
Km: | 94.29 | Km teren: | 20.00 | Czas: | 04:08 | km/h: | 22.81 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: orzeł7 | Aktywność: Jazda na rowerze |
cel
drogi polne za Wieruszowem
mxs
59.1 km/h
pogoda
ciepło, słonecznie, bezchmurne niebo, słaby wiatr, niemal idealnie
czas
12:30 - 17:00
trasa
Byczyna -> Jaśkowice -> Piaski -> Gola -> Chruścin -> Kol. Bol. Chruścin -> Bolesławiec -> Mieleszyn -> Mieleszynek -> Klatka -> Pieczyska -> Górka Wieruszowska -> Kowalówka -> Cieszęcin -> Kolonia Osiek -> Osiek -> Węglewice -> Spóle -> Okoń -> Grądy -> Kużaj -> Galewice -> Kolonia Osiek -> Lubczyna -> Mirków -> Wieruszów -> Opatów -> Kolonia Opatów -> Podbolesławiec -> Bolesławiec -> Kol. Bol. Chruścin -> Chruścin -> Gola -> Piaski -> Jaśkowice -> Byczyna
Ogólnie to takim cichym celem był dojazd do Grabowa nad Prosną, jednak ciężko gdzieś trafić polnymi drogami w stronach których się w ogóle nie zna, piewszy raz się jeździ tamtejszymi drogami i w dodatku nie ma się mapy. Asfalt opuściłem w Górce Wieruszowskiej, potem wróciłem na niego w Kowalówce. Że pierwszy raz w życiu tymi drogami jechałem to jakoś mnie w teren nie ciągnęło specjalnie mocno, szczególnie że droga którą jechałem bardziej przypominała piaskownice niż to co nawykłem nazywać drogą. Asfalt opuściłem w Węglewicach, byłem przekonany że kieruję się na zachód. Jednak drogi tak jakoś poskręcały, że dojechałem do Spóla. Tam chwile na asfalcie by zaraz go opuścić. Okoń, zabawna wioska, domy oddalone od siebie o 300-400m i nie mają asfaltu ;-) ale jade dalej mimo że jabłka narwane przed Mieleszynem się skończyły a bidon jest tylko jeden. W grądach zaczął się znowu asfalt i nie opuścił mnie aż do końca. W sumie taka mało ciekawa przejażdżka. Chyba jedynie ilość ludzi kąpiących się w Bolesławcu jest warta odnotowania ;-) szaleńcy, ciekawe czy w nocy świecą ;-)
drogi polne za Wieruszowem
mxs
59.1 km/h
pogoda
ciepło, słonecznie, bezchmurne niebo, słaby wiatr, niemal idealnie
czas
12:30 - 17:00
trasa
Byczyna -> Jaśkowice -> Piaski -> Gola -> Chruścin -> Kol. Bol. Chruścin -> Bolesławiec -> Mieleszyn -> Mieleszynek -> Klatka -> Pieczyska -> Górka Wieruszowska -> Kowalówka -> Cieszęcin -> Kolonia Osiek -> Osiek -> Węglewice -> Spóle -> Okoń -> Grądy -> Kużaj -> Galewice -> Kolonia Osiek -> Lubczyna -> Mirków -> Wieruszów -> Opatów -> Kolonia Opatów -> Podbolesławiec -> Bolesławiec -> Kol. Bol. Chruścin -> Chruścin -> Gola -> Piaski -> Jaśkowice -> Byczyna
Ogólnie to takim cichym celem był dojazd do Grabowa nad Prosną, jednak ciężko gdzieś trafić polnymi drogami w stronach których się w ogóle nie zna, piewszy raz się jeździ tamtejszymi drogami i w dodatku nie ma się mapy. Asfalt opuściłem w Górce Wieruszowskiej, potem wróciłem na niego w Kowalówce. Że pierwszy raz w życiu tymi drogami jechałem to jakoś mnie w teren nie ciągnęło specjalnie mocno, szczególnie że droga którą jechałem bardziej przypominała piaskownice niż to co nawykłem nazywać drogą. Asfalt opuściłem w Węglewicach, byłem przekonany że kieruję się na zachód. Jednak drogi tak jakoś poskręcały, że dojechałem do Spóla. Tam chwile na asfalcie by zaraz go opuścić. Okoń, zabawna wioska, domy oddalone od siebie o 300-400m i nie mają asfaltu ;-) ale jade dalej mimo że jabłka narwane przed Mieleszynem się skończyły a bidon jest tylko jeden. W grądach zaczął się znowu asfalt i nie opuścił mnie aż do końca. W sumie taka mało ciekawa przejażdżka. Chyba jedynie ilość ludzi kąpiących się w Bolesławcu jest warta odnotowania ;-) szaleńcy, ciekawe czy w nocy świecą ;-)
pojeździć
Środa, 6 sierpnia 2008 Kategoria baza: Byczyna, bike: elnino, cel: bez celu, dist: from 50 to 100, opis: nie sam
Km: | 54.70 | Km teren: | 20.00 | Czas: | 02:11 | km/h: | 25.05 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: orzeł7 | Aktywność: Jazda na rowerze |
cel
pojeździć
mxs
54.7 km/h
pogoda
temp: 25, wiatr: umiarkowany, ogolnie: nieźle, wieczorem pięknie się rozpogodziło
czas
17:40 - 20:00
trasa
Byczyna -> Roszkowice -> Uszyce -> Zdziechowice -> Praszka -> Przedmość -> Kik -> Wróblew -> Bojanów -> Uszyce -> Roszkowice -> Byczyna
Dzisiaj wyjątkowo brat stwierdził, że chce pojeździć razem ze mną w terenie. On w terenie... czasem ma takie dziwne zachcianki. Stwierdził, że najchętniej w okolicach Uszyc. No to zaraz na starcie Uszyc w prawo, piękny podjazd w lesie, potem wjazd w Uszyce i obok pałacowych terenów, kamienistą drogą w prawo. Przy zabudowaniach w lewo na Zdziechowice. Przez Zdziechowice kawał asfaltem, potem zjazd na Krzyżanowice polną drogą. Potem znowu asfaltem przez Praszke. Za Bojanowem odkrytym przeze mnie rok temu zielonym szlakiem. Trasa wcale nie jest teraz lepiej oznakowana a droga nadal bardzo offroadowa. Ale szczęśliwie dojeżdżamy do Uszyc skąd szybko na chate, bo bracholowi załączył się dzik i nie schodził poniżej 30.
pojeździć
mxs
54.7 km/h
pogoda
temp: 25, wiatr: umiarkowany, ogolnie: nieźle, wieczorem pięknie się rozpogodziło
czas
17:40 - 20:00
trasa
Byczyna -> Roszkowice -> Uszyce -> Zdziechowice -> Praszka -> Przedmość -> Kik -> Wróblew -> Bojanów -> Uszyce -> Roszkowice -> Byczyna
Dzisiaj wyjątkowo brat stwierdził, że chce pojeździć razem ze mną w terenie. On w terenie... czasem ma takie dziwne zachcianki. Stwierdził, że najchętniej w okolicach Uszyc. No to zaraz na starcie Uszyc w prawo, piękny podjazd w lesie, potem wjazd w Uszyce i obok pałacowych terenów, kamienistą drogą w prawo. Przy zabudowaniach w lewo na Zdziechowice. Przez Zdziechowice kawał asfaltem, potem zjazd na Krzyżanowice polną drogą. Potem znowu asfaltem przez Praszke. Za Bojanowem odkrytym przeze mnie rok temu zielonym szlakiem. Trasa wcale nie jest teraz lepiej oznakowana a droga nadal bardzo offroadowa. Ale szczęśliwie dojeżdżamy do Uszyc skąd szybko na chate, bo bracholowi załączył się dzik i nie schodził poniżej 30.
miało być Kępno
Wtorek, 5 sierpnia 2008 Kategoria bike: elnino, baza: Byczyna, cel: bez celu, dist: from 50 to 100
Km: | 53.76 | Km teren: | 25.00 | Czas: | 02:32 | km/h: | 21.22 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: orzeł7 | Aktywność: Jazda na rowerze |
cel
Kępno, nieosiągnięty
mxs
60,3 km/h na prostej, za to z wiatrem... lekko poszło ;-)
pogoda
temp: 25, wiatr: huragan, ogolnie: źle, duże zachmurzenie, zapowiadane burze, niesamowicie silny i porywisty wiatr
czas
13:00 - 15:45
trasa
Byczyna -> Ciecierzyn -> Janówka -> Kuźnica Słupska -> Nowa Wieś -> Laski -> Kuźnica Trzcinicka -> Janówka -> Kostów -> Byczyna
Chciałem sobie pojechać do Kępna i przejechać z Kępna do Wieruszowa jakimiś nieznanymi polnmi drogami. Ledwo wyjechałem i stwierdziłem że wiatr troszeczke jest jakby w twarz. Męczyłem się strasznie jadąc 20kmh mimo że przed wyjazdem napompowałem 2.1 do maksymalnej możliwej wartości 4.5 atmosfery. Z górki w Ciecierzynie osiągnąłem zawrotną prędkość 36 kmh ale wiatr tan akurat wiał troche bardziej z boku a nie w twarz. Postanowiłem uciec w teren. Na drodze na Marianke Siemieńską wjechałem na rozjeździe na niebieski szlak. Potem za hodowlą koników skręciłem zgodnie ze znakiem na Kuźnicę. Niestety pogubiłem się tam i straciłem troche czasu. Całe szczęście wjechałem w teren otoczony rzeczką i rowami tak szczelnie że musiałem powrócić na szlak, po prostu innej drogi nie było. W Kuźnicy Śłupskiej szlak kręcił na Stoigniew. Już chciałem jechać jak zwykle, ale nowe oznakowanie, piękne tabliczki poinformowały mnie że szlak niebiesli jedzie jakoś do Lasek. To i pojechałem. Fajne dróżki były. Przy okazji dowiedziałem się że wieś do której ostatnio dojechałem piachem z Lasek to Nowa Wieś. Jak tylko szlak dojechał na asfalt zacząłem wracać. W końcu bez obiadu wyjechałem ;-). Żeby bardziej poszaleć to w Janówce pojechałem na Kostów i od Kostowa gnałem po głównej. Do Gołkowic nie schodziłem poniżej 40, tam niestety wiatr wiał już z nieco innego kierunku, a jazda z bocznym to nie to samo co z wiatrem w plecy. Ogólnie średnia po 32km wycieczki wynosiła z tego co pamiętam 17.13km/h a na mecie 21.21kmh, czyli niezły progras, dziś był dzień w który fajnie by się wracało z Wrocławia, bardzo fajnie.
Kępno, nieosiągnięty
mxs
60,3 km/h na prostej, za to z wiatrem... lekko poszło ;-)
pogoda
temp: 25, wiatr: huragan, ogolnie: źle, duże zachmurzenie, zapowiadane burze, niesamowicie silny i porywisty wiatr
czas
13:00 - 15:45
trasa
Byczyna -> Ciecierzyn -> Janówka -> Kuźnica Słupska -> Nowa Wieś -> Laski -> Kuźnica Trzcinicka -> Janówka -> Kostów -> Byczyna
Chciałem sobie pojechać do Kępna i przejechać z Kępna do Wieruszowa jakimiś nieznanymi polnmi drogami. Ledwo wyjechałem i stwierdziłem że wiatr troszeczke jest jakby w twarz. Męczyłem się strasznie jadąc 20kmh mimo że przed wyjazdem napompowałem 2.1 do maksymalnej możliwej wartości 4.5 atmosfery. Z górki w Ciecierzynie osiągnąłem zawrotną prędkość 36 kmh ale wiatr tan akurat wiał troche bardziej z boku a nie w twarz. Postanowiłem uciec w teren. Na drodze na Marianke Siemieńską wjechałem na rozjeździe na niebieski szlak. Potem za hodowlą koników skręciłem zgodnie ze znakiem na Kuźnicę. Niestety pogubiłem się tam i straciłem troche czasu. Całe szczęście wjechałem w teren otoczony rzeczką i rowami tak szczelnie że musiałem powrócić na szlak, po prostu innej drogi nie było. W Kuźnicy Śłupskiej szlak kręcił na Stoigniew. Już chciałem jechać jak zwykle, ale nowe oznakowanie, piękne tabliczki poinformowały mnie że szlak niebiesli jedzie jakoś do Lasek. To i pojechałem. Fajne dróżki były. Przy okazji dowiedziałem się że wieś do której ostatnio dojechałem piachem z Lasek to Nowa Wieś. Jak tylko szlak dojechał na asfalt zacząłem wracać. W końcu bez obiadu wyjechałem ;-). Żeby bardziej poszaleć to w Janówce pojechałem na Kostów i od Kostowa gnałem po głównej. Do Gołkowic nie schodziłem poniżej 40, tam niestety wiatr wiał już z nieco innego kierunku, a jazda z bocznym to nie to samo co z wiatrem w plecy. Ogólnie średnia po 32km wycieczki wynosiła z tego co pamiętam 17.13km/h a na mecie 21.21kmh, czyli niezły progras, dziś był dzień w który fajnie by się wracało z Wrocławia, bardzo fajnie.
spacerek z pieskiem ;-)
Poniedziałek, 4 sierpnia 2008 Kategoria baza: Byczyna, bike: elnino, dist: less than 50, cel: niedzielnie
Km: | 17.91 | Km teren: | 10.00 | Czas: | 01:36 | km/h: | 11.19 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: orzeł7 | Aktywność: Jazda na rowerze |
spacerek z pieskiem ;-)
usipw łutyt
Niedziela, 3 sierpnia 2008 Kategoria baza: Byczyna, cel: bez celu, dist: from 50 to 100, bike: elnino
Km: | 98.35 | Km teren: | 10.00 | Czas: | 03:41 | km/h: | 26.70 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: orzeł7 | Aktywność: Jazda na rowerze |
mxs 56.93
czas wyjazdu 15:30 - 19:40
Cel w sumie był - przejechać się, obczaić sytuację nad Wartą. Dokładnie to jak się mają kompieliska, te legalne i te dzikie, odpowiedz: "masa ludu, znacznie więcej niż w zeszłym roku".
Co do samej jazdy i warunków do jazdy. Pogodnie, Choć gdy wyjeżdżałem było troszeczkę chmurek, a gdy wracałem niebo niemal całkowicie tonęło w chmurach, było ciepło ~30. Jedyne co można uznać za przeszkode w jeździe to wiatr. Tym razem z kierunku prawidłowego, z zachodu. Dzięki niemu średnia pierwszych 43km (do brzegu Warty) wyniosła zawrotną jak na opony 2.1 wartość 32.58 km/h. Byłem z siebie dumny i nie mogłem zrozumieć dlaczego ludzie nad wodą patrzą na mnie tak zadziwionymi oczami...
Powrót... pod kurde wmordewiatr. Tak, całe szczęście nad wode dojechałem asfaltem, więc teraz mogłem sobie uczciwie popsuć średnią wpadając w teren. Wpadłem na zakręcie na jakąś atrakcje turystyczną, niby "Objawienie". Ale jedyne co mi się objawiło to fakt, że wpadłem w hiperpiaszczystą drogę i jakoś tak grzązłem w niej. Teraz wiem jak czuł się Indiana Jones tonąc w ruchomych piaskach. Ale nic, parłem dalej przed siebie. Gdy wtem uderzyli z obu stron. Bonku-bonku, giezy, bąki końskie, czy jak tam je jeszcze ludzie nazywają (Bonku-bonku - nazwa by Sebo, jeszcze załorzy bikeloga, żebym mógł kontroloawć jego progress). Goniły, siadały, jeden nawet za wszelką cene starał się wbić na chama do mojej jamy ustnej. Jones miał przynajmniej pejcza/bicza do walki z przeciwnikami, ja mogłem tylko mocniej przycisnąć, zwiększyć kadencje i sprawdzić jak szybko to cholerstwo potrafi polecieć. Okazukje się, że Wyżej wymieniony owad potrafi gonić rowerzystę jadącego z prędkością nie przekraczającą 24 km/h. Jednak by osiągnąć takie tempo musiałem użyć dopalacza w postaci batona Lion. To całe moje leśne objawienie skończyło się jakiś czas za torami kolejowymi. Po drodze skończyłem kompot, zostało mi już tylko 0.7l wody w bidonie. Wyjechałem na trase jadącą przez Dalachów do Wielunia. Pojechałem w strone Wielunia.
Jadąc na Wieluń skręciłem na grębień czy jakoś, prawie jak grzebień. Jechałem, jechałem i dojechałem do kolejnej główniejszej trasy. Pewnie też na Wieluń bo kierowała na Sieradz. Skręciłem pierwszym skrętem który napotkałem. Miał do jakiejś wioski na P doprowadzić. Ale skończył się asfalt i doprowadziło mnie to do Wioski Brzeziny. Takie bezasfaltowe 6-7 domków. Nawet Tablicy z nazwą nie mają, a tablice/strzałkę kierunkową to chyba mieszkaniec jakiś wyklepał w garażu. Jadąc dalej tymi polnymi drogami dotarłem do kolejnej wioski, z asfaltem, który opuściłem na pierwszym skrzyżowaniu. Niestety nie wyjechałem z wioski, była to ulica równoległa do asfaltowej. Byłem w Mokrsku, skąd prosto przez Skomlin, Dzietrzkowice i Borek wróciłem do Byczyny.
Kilometrów nie dokręcałem, bo nie będe dokręcał, tak sobie postanowiłem.
czas wyjazdu 15:30 - 19:40
Cel w sumie był - przejechać się, obczaić sytuację nad Wartą. Dokładnie to jak się mają kompieliska, te legalne i te dzikie, odpowiedz: "masa ludu, znacznie więcej niż w zeszłym roku".
Co do samej jazdy i warunków do jazdy. Pogodnie, Choć gdy wyjeżdżałem było troszeczkę chmurek, a gdy wracałem niebo niemal całkowicie tonęło w chmurach, było ciepło ~30. Jedyne co można uznać za przeszkode w jeździe to wiatr. Tym razem z kierunku prawidłowego, z zachodu. Dzięki niemu średnia pierwszych 43km (do brzegu Warty) wyniosła zawrotną jak na opony 2.1 wartość 32.58 km/h. Byłem z siebie dumny i nie mogłem zrozumieć dlaczego ludzie nad wodą patrzą na mnie tak zadziwionymi oczami...
Powrót... pod kurde wmordewiatr. Tak, całe szczęście nad wode dojechałem asfaltem, więc teraz mogłem sobie uczciwie popsuć średnią wpadając w teren. Wpadłem na zakręcie na jakąś atrakcje turystyczną, niby "Objawienie". Ale jedyne co mi się objawiło to fakt, że wpadłem w hiperpiaszczystą drogę i jakoś tak grzązłem w niej. Teraz wiem jak czuł się Indiana Jones tonąc w ruchomych piaskach. Ale nic, parłem dalej przed siebie. Gdy wtem uderzyli z obu stron. Bonku-bonku, giezy, bąki końskie, czy jak tam je jeszcze ludzie nazywają (Bonku-bonku - nazwa by Sebo, jeszcze załorzy bikeloga, żebym mógł kontroloawć jego progress). Goniły, siadały, jeden nawet za wszelką cene starał się wbić na chama do mojej jamy ustnej. Jones miał przynajmniej pejcza/bicza do walki z przeciwnikami, ja mogłem tylko mocniej przycisnąć, zwiększyć kadencje i sprawdzić jak szybko to cholerstwo potrafi polecieć. Okazukje się, że Wyżej wymieniony owad potrafi gonić rowerzystę jadącego z prędkością nie przekraczającą 24 km/h. Jednak by osiągnąć takie tempo musiałem użyć dopalacza w postaci batona Lion. To całe moje leśne objawienie skończyło się jakiś czas za torami kolejowymi. Po drodze skończyłem kompot, zostało mi już tylko 0.7l wody w bidonie. Wyjechałem na trase jadącą przez Dalachów do Wielunia. Pojechałem w strone Wielunia.
Jadąc na Wieluń skręciłem na grębień czy jakoś, prawie jak grzebień. Jechałem, jechałem i dojechałem do kolejnej główniejszej trasy. Pewnie też na Wieluń bo kierowała na Sieradz. Skręciłem pierwszym skrętem który napotkałem. Miał do jakiejś wioski na P doprowadzić. Ale skończył się asfalt i doprowadziło mnie to do Wioski Brzeziny. Takie bezasfaltowe 6-7 domków. Nawet Tablicy z nazwą nie mają, a tablice/strzałkę kierunkową to chyba mieszkaniec jakiś wyklepał w garażu. Jadąc dalej tymi polnymi drogami dotarłem do kolejnej wioski, z asfaltem, który opuściłem na pierwszym skrzyżowaniu. Niestety nie wyjechałem z wioski, była to ulica równoległa do asfaltowej. Byłem w Mokrsku, skąd prosto przez Skomlin, Dzietrzkowice i Borek wróciłem do Byczyny.
Kilometrów nie dokręcałem, bo nie będe dokręcał, tak sobie postanowiłem.
Takie sobie kręcenie
Sobota, 2 sierpnia 2008 Kategoria baza: Byczyna, bike: elnino, cel: bez celu, dist: from 50 to 100
Km: | 78.21 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 03:08 | km/h: | 24.96 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: orzeł7 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Około 12 do Kluczborka z siostra na zakupy. Pozniej, po 16 jazda w chmurach. Całe szczęście już nie padało. Tylko asfalt, bo nie mam już ubrań do przebrania, a błoto było wszędzie.
burze, deszcze
Piątek, 1 sierpnia 2008 Kategoria baza: Byczyna, bike: elnino, dist: from 50 to 100
Km: | 52.32 | Km teren: | 30.00 | Czas: | 02:13 | km/h: | 23.60 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: orzeł7 | Aktywność: Jazda na rowerze |
pomiędzy burzami, w deszczu, kałużami... co za pogoda... a w Byczynie nawet kropelka deszczu nie spadła...
mxs 55.4 kmh
mxs 55.4 kmh
Byczyna -> Gola -> Chruścin
Czwartek, 31 lipca 2008 Kategoria baza: Byczyna, bike: elnino, dist: less than 50
Km: | 24.89 | Km teren: | 8.00 | Czas: | 01:02 | km/h: | 24.09 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: orzeł7 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Byczyna -> Gola -> Chruścin -> Siemianice -> Kostów -> Miechowa -> Ciecierzyn -> Byczyna
Zalew Trophy
Środa, 30 lipca 2008 Kategoria dist: from 50 to 100, bike: elnino, baza: Byczyna, opis: nie sam
Km: | 69.83 | Km teren: | 30.00 | Czas: | 03:21 | km/h: | 20.84 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: orzeł7 | Aktywność: Jazda na rowerze |
mxs 53,2kmh
przejazdzka z mamką, a z wieczora wypad na zalew trophy, czyli kolejna jazda w terenie, tym razem nieco dłuższa... no i jeszcze wieczorny las po miescie
przejazdzka z mamką, a z wieczora wypad na zalew trophy, czyli kolejna jazda w terenie, tym razem nieco dłuższa... no i jeszcze wieczorny las po miescie