na rowerze jeździ bAdaśblog rowerowy

informacje

baton rowerowy bikestats.pl

Znajomi

wszyscy znajomi(10)

wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy badas.bikestats.pl

linki

Wpisy archiwalne w miesiącu

Lipiec, 2008

Dystans całkowity:2330.17 km (w terenie 406.00 km; 17.42%)
Czas w ruchu:97:16
Średnia prędkość:23.96 km/h
Liczba aktywności:29
Średnio na aktywność:80.35 km i 3h 21m
Więcej statystyk

Kręcenie po terenie

Poniedziałek, 21 lipca 2008 Kategoria baza: Byczyna, bike: elnino, cel: bez celu, dist: from 50 to 100
Km: 77.80 Km teren: 60.00 Czas: 04:03 km/h: 19.21
Pr. maks.: 0.00 Temperatura: °C HRmax: HRavg
Kalorie: kcal Podjazdy: m Sprzęt: orzeł7 Aktywność: Jazda na rowerze
mxs 53,2

ehh dzisiaj kręcenie po terenie

trasa (tylko przybliżenie, bo asfaltami nie jezdziłem praktycznie wcale, już więcej bezdroży i leśnych prawie dróg)

Byczyna -> Gola [koniec asfaltu] -> Borek [chyba nie ma innego jak totalnie zarosnietego dojazdu, znowu jak rok temu] -> Sierosławice -> Roszkowice [z Sierosławic oczywiście bezasfaltowa trasa] -> Paruszowice -> Dobiercice -> Chudoba [w Chudobie asfalt bo wszystko zalali] -> Sarnów -> Biskupice -> Brzózka [inaczej mowiac wokół zalewu] -> Proślice -> Komorzno [zamiast w prawo na Miechowe to na wprost przez las na Janówke] -> Janówka [niebieskim szlakiem, wyjazd przy moscie kolejowym, około kilometra czereśni, szkoda ze juz po sezonie] -> Siemianice -> Kol. Bol. Chróścin [na skrzyżowaniu na wprost] -> Wójcin -> Gola [ale ani metra nie przejechałem jeszcze raz ;-) ] -> Gołkowice [cegielnią] -> Ciecierzyn -> Byczyna

Troche za dużo kałuż jak na moje zdrowie, co chwila zwalnianie, żeby nie wrócić całkiem zabłoconym. Ogólnie nogi i tak miałem na finiszu w błocie, ale mogło być znacznie gorzej, co pokazał mi wieczorem chmielu.

Motokros

Niedziela, 20 lipca 2008 Kategoria baza: Byczyna, bike: elnino, dist: from 50 to 100, opis: nie sam
Km: 80.38 Km teren: 20.00 Czas: 03:26 km/h: 23.41
Pr. maks.: 0.00 Temperatura: °C HRmax: HRavg
Kalorie: kcal Podjazdy: m Sprzęt: orzeł7 Aktywność: Jazda na rowerze
mxs 55.91 kmh

dzisiaj nie zdjąłem jeszcze grubaśnych, posiadających bieżnik opon pożyczonych od chmiela na wczorajszy rajd terenowy, bo planem na dziś był kolejny wypad w teren.

Najpierw, niedługo po obiedzie wyjazd planowany, leśny tor motocrossowy pod Kozłowicami, jazda asfaltem, podobno najkrótsza drogą. Na miejscu po prostu wymiękłem, podjechanie pod większość górek bez uzyskania należytej prędkości na zjeździe było praktycznie niemożliwe, a prędkości na zjazdach nie uzyskiwałem choćby przez brak amora i po prostu ze strachu.

Zaliczyłem tylko jedną glebe, toche zbyt odważnie postanowiłem wyskoczyć na hopce, ale troche zbyt strachliwie operowałem hamulcem na dnie rowu... no i gleba ;-) ale co tam. Kilka razy było znacznie bardziej niebezpiecznie, a to podrzuciło mi tył, a to przód gdzieś odskoczył... ale i tak było fajnie. Tylko na takie zabawy to moim zdaniem trzeba mieć rower zjazdowy czy jakieś inne mocne i przystosowane do latania po zjazdach 45 i wiecej stopni dwukołowe coś.

Wieczorkiem by się dojeździć i jednocześnie poduczyć fotografii pojechałem nad zalew, gdzie... spotkałem chmiela, potajemnie dokręcał kilometrów ;-)

średnia mimo szerokachnych opon została mocno zaniżona przez wprowadzanie rowera na górki... a na zjazdach wcale rewelacyjnych predkosci nie osiagałem, nie wiem czy choćby 40 osiągnałem. Ogólnie szerokie opony spowalniają i utrudniają jazde, ale jeśli nie jedzie się gdzieś daleko, jak na pradziada i jedzie się z zamiarem opuszczenia asfaltu, to sa spoko, byle nie przesadzić z ich masą i bieżnikiem.

Kobyłka

Sobota, 19 lipca 2008 Kategoria baza: Byczyna, bike: elnino, dist: 100 and more, opis: nie sam
Km: 139.00 Km teren: 25.00 Czas: 06:00 km/h: 23.17
Pr. maks.: 0.00 Temperatura: °C HRmax: HRavg
Kalorie: kcal Podjazdy: m Sprzęt: orzeł7 Aktywność: Jazda na rowerze
Syców + Kobyla Góra z Chmielem

Dzień prędzej chmielu zapożyczył mi opony merida race lite i umówiliśmy się że o 9 wyruszamy na cross po Kobyłce. Ja od siebie dodałem że chce do Sycowa wpaść, kupić licznik, koszyk, bidon, dętki, rękawiczki i inne niezbędne jak cholera drobiazgi.

Chmielu ustalał trase - jego opony - jego plan - jego trasa... spoko, najpierw Syców, żeby dojechać żywym, jeszcze zanim zamkną. Kupiłem co trzeba i zaopatrzony w świerzą i pachnącą nowością sigmę 906 tuszyłem w teren.Jako że nie byłem nawigatorem to trasy nie powtórze. W każdym razie jak już dojechaliśmy do Marcinek to zrobiliśmy piękną ósemeczkę po okolicy, zahaczając oczywiście o krzyż milenijny - jak to nazwał nieświadomy w co niedługo wjedzie pan ;-) Ogólnie piasek, piasek i jeszcze kilka ton piasku. Szerokie opony nie kopią się tak bardzo, ale gdy prędkość spadnie poniżej 26kmh to zaczyna się proces powolnego tonięcia w piasku. Czasem prześpi się moment kiedy trzeba zwiększyć kadencje, a czasem po prostu brakuje już pary i zaczyna się jazda przez męke, chyba że jest gdzie zjechać z piachu. W każdym razie niezła jazda.

Kobyłka zdobyta kolejny raz, tym razem wraz z malowniczą okolicą.

Szybka 30

Piątek, 18 lipca 2008 Kategoria baza: Byczyna, bike: flavia, cel: treningowo, dist: less than 50
Km: 32.00 Km teren: 0.00 Czas: 01:04 km/h: 30.00
Pr. maks.: 0.00 Temperatura: °C HRmax: HRavg
Kalorie: kcal Podjazdy: m Sprzęt: orzeł7 Aktywność: Jazda na rowerze
30 w czasie 58 minut a potem wieczorny bonusik

Szybka 30

Czwartek, 17 lipca 2008 Kategoria baza: Byczyna, bike: elnino, bike: flavia, dist: less than 50, opis: nie sam
Km: 48.00 Km teren: 0.00 Czas: 01:36 km/h: 30.00
Pr. maks.: 0.00 Temperatura: °C HRmax: HRavg
Kalorie: kcal Podjazdy: m Sprzęt: fernando Aktywność: Jazda na rowerze
1. 30km w czasie 58:29 [flavia]
2. mała wieczorna przejazdzka z chmielem. [elnino]

Kępno z KB

Środa, 16 lipca 2008 Kategoria baza: Byczyna, bike: elnino, dist: from 50 to 100, opis: nie sam
Km: 63.40 Km teren: 5.00 Czas: 02:39 km/h: 23.92
Pr. maks.: 0.00 Temperatura: °C HRmax: HRavg
Kalorie: kcal Podjazdy: m Sprzęt: orzeł7 Aktywność: Jazda na rowerze
Wstałem z rana i chciałem pojeździć, ale jakoś nie mogłem się wybrać. Całe sczęście koło południa zadzwonił KB i tym razem udało nam się spotkać i pojeździć. Spotkanie na trasie do Biskupic, szybka decyzja - jedziemy do Kępna.

Już po paruset metrach stwierdziliśmy że do Kępna jednak nie jedziemy, ale na Wołczyn i Kluczbork.

trasa: Byczyna- > Byczyna -> Ciecierzyn -> Miechowa -> Komorzno -> Szklarka -> Szymonków -> Świniary Wielkie -> Wołczyn [troche pozwiedzaliśmy Wołczyn, min tamtejsza biede] -> Skałągi -> Kochłowice [postój u Kozdrona] -> Byczyna

potem czułem się niewyjeżdżony, ale wieczorem jak miałem machnąć sobie dodatkowe km wokół zalewu to wpadł chmielu i jakoś już mi sie odechciało ;-)

Rankingowo

Poniedziałek, 14 lipca 2008 Kategoria baza: Byczyna, bike: elnino, cel: bez celu, dist: less than 50
Km: 38.00 Km teren: 15.00 Czas: 01:48 km/h: 21.11
Pr. maks.: 0.00 Temperatura: °C HRmax: HRavg
Kalorie: kcal Podjazdy: m Sprzęt: orzeł7 Aktywność: Jazda na rowerze
Trzeba było się rozruszać i zobić pare km żeby chmielu mnie w rankingu nie przeskoczył, co mi zapowiedział na Pradziadzie. Nie dam mu tej przyjemności i przynajmniej w lipcu i sierpniu będe miał większy przebieg.

Praded 2008 dzień 3

Niedziela, 13 lipca 2008 Kategoria bike: elnino, cel: turistas, dist: 100 and more, opis: nie sam
Km: 138.00 Km teren: 0.00 Czas: 04:47 km/h: 28.85
Pr. maks.: 0.00 Temperatura: °C HRmax: HRavg
Kalorie: kcal Podjazdy: m Sprzęt: orzeł7 Aktywność: Jazda na rowerze
Trzeci dzień wyprawy na Pradziada.

Co tu dużo pisać, powrót po prostu...

Można powiedzieć dzień kapci, bo najpierw platon złapał gume przez swoją zajechaną opone a potem ja przez swoje cwaniackie skakanie przez schodki... dobiłem dętke przez źle wymierzony skok na Krapkowickim rynku. Przez to ja zmieniałem ogumienie, a platon z chmielem wpierniczali pyszne lody... trudno...

Tempo chyba trzymaliśmy niezle, ale co sie dziwić, więcej zjazdów niż podjazdów, to jest dobre w wyjazdach w góry, zawsze powrót będzie jednak z lepszym bilansem wysokości. Szybko i łatwo mimo kapci dojechaliśmy [w ogóle to chyba z wiatrem mieliśmy, tak bonusowo] do Opola gdzie platon poczęstował nas obiadkiem [w sumie jego mama, ale co tak ;-) ] troche się zasiedzieliśmy i z Opola wyruszyliśmy o 17 [coś około, dokładnie nie pamietam], platon odprowadził nas na rogatki i pojechaliśmy ile sił w nogach do domu, główną trasą. Daleko nie zajechaliśmy, a pewnie gdyby nie to że chmielu trzymał stabilne tempo 30kmh to pewni jeszcze mniej byśmy ujechali ... złapał nas deszcz i wielgachna burza. Pioruny waliły ze wszystkich stron, a my siedzieliśmy na stalowym, przeszklonym przystanku, po cichu modląc się aby były w okolicy obiekty bardziej przyciągające pioruny. Po półtorej godziny, lub trochę dłuższym czasie doszliśmy do wniosku że takie siedzenie nie ma większego sensu i ruszyliśmy. Najpierw tempo było spokojne, bo ruch jakoś tak wzmożył się w tym deszczu. Jednak wraz z każdym przejechanym kilometrem rozkręcaliśmy się. Po jakimś czasie nawet ja zacząłem prowadzić, nie wiem dlaczego, bo watpie zeby chmielowi brakło sił, może bał się że mi braknie, bo nie mogłem się za nim chować bo od razu po wjechaniu za niego obrywałem litrami wody prosto w twarz. Jednak wole wode deszczowa przed zetknięciem się z jezdnią i jechałem albo troszku obok, albo daleko za. W każdym razie jechaliśmy coraz szybciej, zwolniliśmy dopiero przy przejeździe przez Kluczbork, poprosiłem o to bo już czułem zmęczenie i po tym jak zobaczyłem niemal kręcącego bączka kolesia w bmw stwierdziłem że nie ma po co ryzykować, za dużo debili na drodze. Za Kluczborkiem zaczęła się prawdziwa gonitwa, zjechaliśmy z głównej i jechaliśmy przez Łowkowice. Żeby mieć jakąś możliwość na sprawdzenie prędkości tego przejazdu mierzzyłem czas stoperem od skrzyżowania w Łowkowicach, wyszło 16 minut. 10.8km w okolicach 16 minut.. średnia na końcówce, jazda w deszczu i po mokrej nawierzchni, w nogach blisko 450 w 3 dni a tu średnia w okolicy 38kmh... szalenstwo... ale 3 dzien juz czułem w nogach, pewnie przez to szalone tempo.

w kazdym razie mimo deszczu i innych niezbyt fajnych niespodzianek wyjazd zaliczam do tych udanych i fajnych.

moze potem link do fotek na picassie, moze.
tymczasem wiecej o wycieczce mozna poczytac u platona i ryszardzika, zapraszam.

Praded 2008 dzień 2

Sobota, 12 lipca 2008 Kategoria bike: elnino, cel: turistas, dist: 100 and more, opis: foto, opis: nie sam
Km: 161.00 Km teren: 0.00 Czas: 07:22 km/h: 21.86
Pr. maks.: 0.00 Temperatura: °C HRmax: HRavg
Kalorie: kcal Podjazdy: m Sprzęt: orzeł7 Aktywność: Jazda na rowerze
Drugi dzień wyprawy na Pradziada.

Chwile po 8 rano wyruszyliśmy na miejsce zbiórki. platon, chmielu i ja. Tam po chwili dołączył do nas nasz przewodnik i fotograf zarazem, ryszardzik i wyruszyliśmy powalczyć z Pradziadem.

Od pierwszych kilometrów trzymaliśmy całkiem niezłe tempo, w sumie mało turystyczne, ale czułem przypływ mocy i mogłem jechać w ten dzień bardzo szybko i bardzo daleko. Głównym sprawcom pośpiechu był Rysiek... ale skoro czuł moc, nie było się co sprzeciwiać. Pogoda była niezła, choć podobnie jak dzień wcześniej już od samego statu przyssałem się do butelki... właśnie, do butelki, bo zapomniałem dopisać, że dzień wcześniej w drodze do Głubczyc urwał mi się koszyk.

trasy nie opisuje, bo pięknie ją rozrysował platon w swoim bikelogu [dostep ode mnie z lewej strony loga ;-)] a tutaj skrót do mapki

Ogólnie sporo zjazdów i podjazdów, jak to w górach. Po jakichś 2óch godzinkach jazdy już tak bardzo nie chciało mi się pić, a od natankowania magicznej, śmierdzącej zbukami i rdzą, do tego gazowanej wody z 'pitnego pavilonu' w Karlowej Studence to już w ogóle nie musiałem pić, na samą myśl o piciu w nosie czułem ten smród, a w ustach ten straszny posmak... Ale woda miała moc, trzeba przyznać.

Na samym wjeździe na Pradziada zostałem z Ryśkiem, przez co troszeczke sobie odpocząłem zamiast paść na szczycie ze zmęczenia. Ale co tam, respekt dla Ryśka za wspaniałą walke z własnymi słabościami... no i przynajmniej mogłem sobie swobodnie poobserwować te wszystkie czeskie turystki ;-) chociaż ta jedna na rowerze to akurat zjeżdżała a przy ponad 50kmh to wiele się z moim wzrokiem nie zauważy :|

Już w trakcie podjazdu widziałem szalejące w dole ulewy i słyszałem pomruki burzy. Na nasze nieszczęście padać zaczęło właśnie w momencie kiedy zaczęliśmy zjeżdżać. Z chwil kiedy już kropiło [na zjeździe zdawało się że już leje, jak to prędkość potrafi zmienić postrzeganie] byli jeszcze na zjezdzie ludzie, w pewnym moemncie Chmielu przychamował tuż przede mną a tuż za Ryśkiem, przez ułamek sekundy było słychać pisk, na drodze został na oko 2 metrowy ślad a w powietrzu czuć było paloną gume ;-) już wtedy wiedziałem że to będzie fajny zjazd. Niestety z powodu nasilającego się z sekundy na sekunde deszczu musieliśmy się schować. Przesiedzieliśmy deszcz i ruszyliśmy, niestety po ociekającej nawierzchni w doł. Mimo to miejscami było na prawde szybko, szkoda hamować na takim zjezdzie. Jednak musze tam wrócić i po suchym zjechać. Wiele z powrotu nie pamietam, bo to powrót w końcu. Goniły nas jakieś bikerki, my mężnie uciekaliśmy i ostatecznie dzięki przejechaniu na czerwonym świetle udało nam się uciec. No na i granicy złapała nas kolejna ulewa. Z ukrycia wyjechałem prędzej, bo czułem moc [po 130 lub więcej kilometrach... niezle...] i potargałem do Głubczyc ze średnia większą niż 30, celem było dojechanie do miasta przed zamknięciem biedy [Biedronki] udało się... i to nawet godzine przed zamknięciem, okazało się że moje poświęcenie było bezcelowe bo od poniedziałku do soboty od 9-21 jest czynne ;-)

Zmęczeni, wymoczeni [pranie z dnia prędzej też mi zamokło, bo inteligentnie chciałem wysuszyć na powietrzu...] ale szczęśliwi zasiedliśmy do kolacji dosyć pozno... w te noc spałem jak zabity mimo niewygodnego łóżka. Warto było i licze na powtórke. jazda po górach jest znacznie fajniejsza niż po nizinach.

Praded 2008 dzień 1

Piątek, 11 lipca 2008 Kategoria cel: turistas, dist: 100 and more, bike: elnino, opis: nie sam
Km: 142.91 Km teren: 10.00 Czas: 05:41 km/h: 25.15
Pr. maks.: 0.00 Temperatura: °C HRmax: HRavg
Kalorie: kcal Podjazdy: m Sprzęt: orzeł7 Aktywność: Jazda na rowerze
Pierwszy dzień wyprawy na Pradziada.

z Byczyny wyrusza ekipa w składzie chmielu i ja. Trase do Opola zaplanował nam mapy.google.pl, jednakże jak zwykle kłamał i zrobiliśmy o 6km więcej, niemożliwe że aż tyle nadrobiliśmy gubiąc się w lesie na tych polnych drogach ;-)

Dlatego tylko do Opola, ponieważ w Opolu dołączył do nas platon i to on kierował na reszcie trasy. Całe szczęście mieliśmy z chmielem odpoczynek zanim do nas dojechał, bo przez miasto ładnie nas pociągnął, momentami chciałem krzyczeć zwolnijcie... miasto to nie miejsce na zmuszsanie turystów do szybkiej jazdy.

przebiegu nie opisuje, bo plaon pięknie to już zrobił, dlatego tutaj zamieszczam tylko odnośnik do mapy którą zamieścił
trasa wycieczki

Ogólnie mimo dnia przerwy przed wycieczką, nie wiem czy z powodu przejedzenia przed wyprawą, czy z powodu przepicia się w jej trakcie [co chwila piłem, nie wiem dlaczego, ale stale chciło mi się pić] także w ten dzień foma jakoś nie dopisała, gdzieś na podjeździe w okolicy Głogówka czy Krapkowic czułem że złapią mnie skurcze i totalnie zwolniłem. Taki drobny kryzys mnie dopadł. Całe szczęście było już blisko mety i szczęśliwie dojechałem bez żadnych przykrości do celu.

kategorie bloga

Moje rowery

blurej 8969 km
fernando 26960 km
koza 274 km
oldsmobile 3387 km
czerwony 6919 km
kuota 1075 km
orzeł7 14017 km

szukaj

archiwum