Wpisy archiwalne w kategorii
cel: bez celu
Dystans całkowity: | 7881.48 km (w terenie 2400.00 km; 30.45%) |
Czas w ruchu: | 338:36 |
Średnia prędkość: | 23.21 km/h |
Maksymalna prędkość: | 67.82 km/h |
Suma podjazdów: | 3057 m |
Liczba aktywności: | 139 |
Średnio na aktywność: | 56.70 km i 2h 27m |
Więcej statystyk |
na luzie
Poniedziałek, 10 września 2012 Kategoria baza: Wrocław, bike: czerwony, cel: bez celu, dist: less than 50
Km: | 55.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 02:02 | km/h: | 27.05 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | 25.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: czerwony | Aktywność: Jazda na rowerze |
Głównie po mieście, ale także trochę poza miastem. Tak ło, bez celu w sumie.
Trzebnickie
Poniedziałek, 6 sierpnia 2012 Kategoria baza: Wrocław, bike: blurej, cel: bez celu, dist: from 50 to 100, opis: nie sam
Km: | 86.37 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 03:15 | km/h: | 26.58 |
Pr. maks.: | 54.87 | Temperatura: | 32.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | 440m | Sprzęt: blurej | Aktywność: Jazda na rowerze |
Z Platonem po pagórkach. 2.5 litra wypite ;-)
zakurzyc
Sobota, 4 sierpnia 2012 Kategoria baza: Byczyna, bike: blurej, cel: bez celu, dist: from 50 to 100, opis: nie sam
Km: | 78.55 | Km teren: | 50.00 | Czas: | 03:17 | km/h: | 23.92 |
Pr. maks.: | 67.82 | Temperatura: | 31.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | 300m | Sprzęt: blurej | Aktywność: Jazda na rowerze |
Z Pawuem po polach. Trasa tym razem kierowana przeze mnie. Najpierw PoloMarket, po coś do picia - dziś mam wodę mineralną z tanią podróbką kubusia - kupił to Paweł, nie spodziewałem się, że może z tego powstać zdatna do picia mieszaniana, ale jednak myliłem się, wyszło wybornie. Potem dookoła piaskarni na drogę na Nasale (na starcie kilku dziadków na trekkingach objeżdżamy, ciekawe skąd się wzięli). Z nasalskiej drogi na Paruszowice, stamtąd na Gosław. Od Gosławia kawałek asfaltem, żeby w Pszczonkach wlecieć do lasu. Drogą na Nasale aż do nasalskiego wlotu w las. Tam tak jak trasa prowadzi aż do nawrotu na Gołą. Zdobywam premię górską goniony jedynie przez bonku-bonku, bo Paweł odpuścił. Zjazd spod leśniczówki na Gołą z prędkością >50kmh i latającym tylnym kołem. Z Gołej top-spid wycieczki. Przez Uszyce górne do dolnych ale zjazdem leśnym i powrót na Dolne asfaltową na Praszkę. W Uszycach w Sedalu Krzyś na miejscu :) potem na Dzietrzkowice-Łubnice-Wójcin-Chruścin podbijając średnią (33-36kmh się trzymało mimo wmordewiatru). Drogę Wójcin-Chruścin wyasfaltowano... straszne. Potem Marianka, Miechowa, Proślice, wokół zalewu i na chatę. Ogólnie ciekawa trasa i większość szybkich szuterów przejechana.
A tytuł wpisu taki, bo przez suszę strasznie się kurzyło na tych drogach.
A tytuł wpisu taki, bo przez suszę strasznie się kurzyło na tych drogach.
z braciszem
Piątek, 3 sierpnia 2012 Kategoria baza: Byczyna, bike: blurej, cel: bez celu, dist: from 50 to 100, opis: nie sam
Km: | 80.07 | Km teren: | 35.00 | Czas: | 03:44 | km/h: | 21.45 |
Pr. maks.: | 41.88 | Temperatura: | 30.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | 150m | Sprzęt: blurej | Aktywność: Jazda na rowerze |
Takie tam śmiganie po okolicznych drogach szutrowych i nie tylko.
jakaś włóczęga
Niedziela, 15 lipca 2012 Kategoria baza: Wrocław, bike: blurej, cel: bez celu, dist: less than 50
Km: | 25.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:09 | km/h: | 21.74 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: blurej | Aktywność: Jazda na rowerze |
Licznik nie działał, spisuję z kartki, zapewne po wałach napierdzielałem, ale nie pamiętam...
nie praca, lans po polach
Piątek, 6 lipca 2012 Kategoria baza: Wrocław, bike: blurej, cel: bez celu, dist: less than 50
Km: | 30.63 | Km teren: | 5.00 | Czas: | 01:13 | km/h: | 25.18 |
Pr. maks.: | 35.83 | Temperatura: | 27.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | 45m | Sprzęt: blurej | Aktywność: Jazda na rowerze |
sobotnio
Sobota, 23 czerwca 2012 Kategoria baza: Wrocław, bike: blurej, cel: bez celu, dist: from 50 to 100, opis: piosnka
Km: | 89.44 | Km teren: | 15.00 | Czas: | 03:31 | km/h: | 25.43 |
Pr. maks.: | 42.60 | Temperatura: | 28.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | 190m | Sprzęt: blurej | Aktywność: Jazda na rowerze |
Taka pogoda, że trzeba było wykorzystać. Wyjazd dość późno, bo o 14, za to jechało się na tyle dobrze, że tylko raz się zatrzymałem, pod biedronką w Siechnicach, żeby sobie kupić jakiś prowiant i napitek.
Trasa mało ciekawa, więc nawet nie będę opisywał, bo nie polecam. Sporą część jechałem pierwszy raz... i raczej ostatni. Średnia byłaby zdecydowanie lepsza, bo coś mi dzisiaj noga podawała dobrze - przez pierwsze 50 kilometrów. Gdzieś przez pierwsze 30 miałem ładnie z wiatrem, co ładnie nabiło średniej. Potem 20 po wiatr, ale ostro cisnąłem i zostało koło 29kmh, ale potem totalnie zdechłem, ciężko było mi jechać 24kmh. Jakoś dojechałem jednak do Wrocławia, omijając już wszelki teren i asfaltem cisnąc. Wpadłem gdzieś od ulicy Opolskiej czy Krakowskiej i skierowałem się na Krzyki żeby sobie jeszcze rozjazd zafundować. Co ciekawe fajnie mi się nagle zaczęło jechać. Parę zrywów do prędkości około 40kmh zaliczyłem, ale krótkich i po nich powrót na okolice 24kmh (bo to mnie jakoś nie męczyło).
Strasznie mnie jedno dziwi, ruch rowerzystów praktycznie zerowy dzisiaj był. Na całej trasie minąłem kilku ludzi jadących po bułki, może ze dwóch kolesi na mtb gdzieś śmigających. Dopiero na ścieżkach we Wrocławiu trochę ludzi niedzielne spacery sobie urządzało, ale ogólnie jak na taką pogodę to pusto strasznie. Wcale gorąco nie było, jak się jechało to idealnie, tylko strasznie pić się chciało. Wypiłem 2 litry a po powrocie jeszcze litr od razu w siebie wlałem - także mimo 2 litrów wyschłem strasznie.
Jutro w pracy, więc niestety się nie zrobi ciekawszej wycieczki, ale lipiec idzie - zaplanować trzeba jakiś tygodniowy wyjazd :)
Zryło mi beret totalnie:
Trasa mało ciekawa, więc nawet nie będę opisywał, bo nie polecam. Sporą część jechałem pierwszy raz... i raczej ostatni. Średnia byłaby zdecydowanie lepsza, bo coś mi dzisiaj noga podawała dobrze - przez pierwsze 50 kilometrów. Gdzieś przez pierwsze 30 miałem ładnie z wiatrem, co ładnie nabiło średniej. Potem 20 po wiatr, ale ostro cisnąłem i zostało koło 29kmh, ale potem totalnie zdechłem, ciężko było mi jechać 24kmh. Jakoś dojechałem jednak do Wrocławia, omijając już wszelki teren i asfaltem cisnąc. Wpadłem gdzieś od ulicy Opolskiej czy Krakowskiej i skierowałem się na Krzyki żeby sobie jeszcze rozjazd zafundować. Co ciekawe fajnie mi się nagle zaczęło jechać. Parę zrywów do prędkości około 40kmh zaliczyłem, ale krótkich i po nich powrót na okolice 24kmh (bo to mnie jakoś nie męczyło).
Strasznie mnie jedno dziwi, ruch rowerzystów praktycznie zerowy dzisiaj był. Na całej trasie minąłem kilku ludzi jadących po bułki, może ze dwóch kolesi na mtb gdzieś śmigających. Dopiero na ścieżkach we Wrocławiu trochę ludzi niedzielne spacery sobie urządzało, ale ogólnie jak na taką pogodę to pusto strasznie. Wcale gorąco nie było, jak się jechało to idealnie, tylko strasznie pić się chciało. Wypiłem 2 litry a po powrocie jeszcze litr od razu w siebie wlałem - także mimo 2 litrów wyschłem strasznie.
Jutro w pracy, więc niestety się nie zrobi ciekawszej wycieczki, ale lipiec idzie - zaplanować trzeba jakiś tygodniowy wyjazd :)
Zryło mi beret totalnie:
sladami suchego i maratonki
Sobota, 14 kwietnia 2012 Kategoria baza: Wrocław, bike: blurej, cel: bez celu, dist: from 50 to 100
Km: | 82.68 | Km teren: | 35.00 | Czas: | 03:58 | km/h: | 20.84 |
Pr. maks.: | 56.29 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: blurej | Aktywność: Jazda na rowerze |
Suchy ostatnio cos na MTB pocinal. Spodobal mi sie jego wpis o jezdzeniu pod Trzebnice. Zalinkowal wpis maratonki gdzie tez jezdzila po tych samych okolicach... No i jak zobaczylem kilka zdjec to postanowilem zmalpowac.
Trasa wyszla dluzsza niz tamte wycieczki, bo zbladzilem i jechalem dosc wezowym szlakiem. Ogolnie przenajlepszym miejscem wycieczki jest zdecydowanie Lasek Bukowy w samej Trzebnicy. Przeswietne miejsce, wyjezdzone przez miejscowych lubiacych widocznie gladkie zjazdziki. Na downhill zbyt lajtowe te przejazdy, ale na mtb jest rewelacja... co prawda ze swoimi skilami raz wlecialem w krzaczory, ale po prostu kiepski technicznie jestem, niecaly rok mam amora a zjazdow terenowych praktycznie nie robie. W kazdym razie genialne miejsce.
Srednia wyjatkowo kiepska, ale biorac pod uwage ze sporo trasy nie jechalem nawet droga polna a polem... to i tak jest niezle. Gdyby dzisiaj jechac asfaltem i z wiatrem w plecy to srednia bylaby ponad 40kmh chyba. Bo na powrocie mialem takich ponad 10km gdzie nie spadlem nawet na chwile ponizej 40kmh (asfaltem). Gdyby nie taki kawalek na powrocie srednia pewnie bylaby kolo 18.5 km/h a tak przyzwoicie, ponad 20 :)
Trasa wyszla dluzsza niz tamte wycieczki, bo zbladzilem i jechalem dosc wezowym szlakiem. Ogolnie przenajlepszym miejscem wycieczki jest zdecydowanie Lasek Bukowy w samej Trzebnicy. Przeswietne miejsce, wyjezdzone przez miejscowych lubiacych widocznie gladkie zjazdziki. Na downhill zbyt lajtowe te przejazdy, ale na mtb jest rewelacja... co prawda ze swoimi skilami raz wlecialem w krzaczory, ale po prostu kiepski technicznie jestem, niecaly rok mam amora a zjazdow terenowych praktycznie nie robie. W kazdym razie genialne miejsce.
Srednia wyjatkowo kiepska, ale biorac pod uwage ze sporo trasy nie jechalem nawet droga polna a polem... to i tak jest niezle. Gdyby dzisiaj jechac asfaltem i z wiatrem w plecy to srednia bylaby ponad 40kmh chyba. Bo na powrocie mialem takich ponad 10km gdzie nie spadlem nawet na chwile ponizej 40kmh (asfaltem). Gdyby nie taki kawalek na powrocie srednia pewnie bylaby kolo 18.5 km/h a tak przyzwoicie, ponad 20 :)
lans na wsi
Sobota, 24 marca 2012 Kategoria baza: Wrocław, bike: blurej, cel: bez celu, dist: from 50 to 100
Km: | 74.47 | Km teren: | 55.00 | Czas: | 03:40 | km/h: | 20.31 |
Pr. maks.: | 45.08 | Temperatura: | 15.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | 100m | Sprzęt: blurej | Aktywność: Jazda na rowerze |
Pierwsza w tym roku przejażdżka na blureju. Pogoda idealnie dopisała i szkoda, że tak późno wstałem - szkoda, bo pojeździł bym dłużej gdyby nie to, że się zimno zaczęło robić.
Wyjazd dopiero o 13. Nie miałem żadnego pomysłu na cel, więc wbiłem na wały w celu obmyślenia dalszej trasy. Objechałem wszystko i dotarłem do Lasku Osobowickiego. Tam 3 razy zjazd - podjazd na górkę. Powrót kawał po własnych śladach, ale nie chciałem asfaltem jeździć.
Objazd krótszej krawędzi wyspy i na Trestno i dalej przez Blizanowice. Standardem po lasach i na most kolejowy do Jeszkowic. Ścieżki przetarte, zupełnie jakby w tym semestrze wf już je objechał - trzeba będzie sprawdzić.
Zjazd z drogi po chwili - kierunek na Bajkał. Tam chwila relaksu nad brzegiem i w dalszą drogę wałami. Idzie szybko aż do Lasku Strachocińskiego gdzie niestety okazało się, że poziom wód jest zbyt wysoki i musiałbym przeprawić się przeprawić przez spory rów wypełniony śmierdzącą cieczą wodopodobną.
Robię jeszcze kawałek po wałach, żeby te 70 km dobić i wracam na chatę, bo się zimno robi a ja zmęczony nie mam sił do napierniczania.
Ogólnie lipnie, ze nie było nikogo kto zmusiłby mnie do wysiłku, przez to zbyt zamulaste tempo było. Tempo słabe, ale nie przez brak sił, tylko przez brak wytrzymałości na wstrząsy. Na starość nawet amortyzator nie wystarcza żeby czuć się komfortowo jadąc przez pola ;-)
Oby więcej tak pogodnych dni.
Wyjazd dopiero o 13. Nie miałem żadnego pomysłu na cel, więc wbiłem na wały w celu obmyślenia dalszej trasy. Objechałem wszystko i dotarłem do Lasku Osobowickiego. Tam 3 razy zjazd - podjazd na górkę. Powrót kawał po własnych śladach, ale nie chciałem asfaltem jeździć.
Objazd krótszej krawędzi wyspy i na Trestno i dalej przez Blizanowice. Standardem po lasach i na most kolejowy do Jeszkowic. Ścieżki przetarte, zupełnie jakby w tym semestrze wf już je objechał - trzeba będzie sprawdzić.
Zjazd z drogi po chwili - kierunek na Bajkał. Tam chwila relaksu nad brzegiem i w dalszą drogę wałami. Idzie szybko aż do Lasku Strachocińskiego gdzie niestety okazało się, że poziom wód jest zbyt wysoki i musiałbym przeprawić się przeprawić przez spory rów wypełniony śmierdzącą cieczą wodopodobną.
Robię jeszcze kawałek po wałach, żeby te 70 km dobić i wracam na chatę, bo się zimno robi a ja zmęczony nie mam sił do napierniczania.
Ogólnie lipnie, ze nie było nikogo kto zmusiłby mnie do wysiłku, przez to zbyt zamulaste tempo było. Tempo słabe, ale nie przez brak sił, tylko przez brak wytrzymałości na wstrząsy. Na starość nawet amortyzator nie wystarcza żeby czuć się komfortowo jadąc przez pola ;-)
Oby więcej tak pogodnych dni.
zdechlem
Sobota, 5 listopada 2011 Kategoria baza: Wrocław, bike: blurej, cel: bez celu, dist: from 50 to 100, opis: nie sam
Km: | 83.24 | Km teren: | 12.00 | Czas: | 03:15 | km/h: | 25.61 |
Pr. maks.: | 38.31 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | 30m | Sprzęt: blurej | Aktywność: Jazda na rowerze |
Zacząłem z szosiarzami. Ale kac + wiatr + brak śniadania sprawiły żem zdechł. Odłączyłem więc by nie spowalniać i potoczyłem się lasami ku bazie. Ogólnie to masakrycznie zdechłem ale dojechałem cało na chatę. Gdzie znowu się impreza zrobiła, która już w ogóle totalnie mnie zmasakrowała. Alko na zmęczony organizm działa baaardzo źle... Piłeś, nie jedź, jechałeś - nie pij więcej jak jednego bronka. I tak chyba trzeba postępować.