na rowerze jeździ bAdaśblog rowerowy

informacje

baton rowerowy bikestats.pl

Znajomi

wszyscy znajomi(10)

wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy badas.bikestats.pl

linki

Wpisy archiwalne w kategorii

bike: elnino

Dystans całkowity:13989.92 km (w terenie 2773.50 km; 19.82%)
Czas w ruchu:606:17
Średnia prędkość:23.01 km/h
Maksymalna prędkość:75.00 km/h
Suma podjazdów:2850 m
Liczba aktywności:257
Średnio na aktywność:54.44 km i 2h 23m
Więcej statystyk

Szybka 30+

Niedziela, 29 maja 2011 Kategoria baza: Wrocław, bike: elnino, cel: treningowo, dist: less than 50
Km: 36.45 Km teren: 1.00 Czas: 01:03 km/h: 34.71
Pr. maks.: 43.44 Temperatura: 23.0°C HRmax: HRavg
Kalorie: kcal Podjazdy: m Sprzęt: orzeł7 Aktywność: Jazda na rowerze
Pisanie pracy szło dziś dobrze. Dlatego wieczorkiem postanowiłem dać sobie 2 godzinki przerwy, bo i tak cały dzień nie da się siedzieć i pisać. Wyjazd miał być w zamyśle szybki, żeby maksymalnie kilometrowo wykorzystać czas. Planowałem przejechać typową 30stkę, która okazała się być 29.5, ale... no właśnie jak to wyszło że jest więcej niż 30 i kilometr terenu?

Zamontowałem lemondkę. Wsiadłem na rower a ten zrobił się jeszcze bardziej wyrywny niż normalnie ;-) Ruszyłem na Świeradowską, żeby wyjechać na Buforową. Trasa 395 jest obecnie w remoncie, ale z lemondką, starając się utrzymać strzałeczkę od średniej skierowaną ku górze niewiele robiłem sobie z czerwonego światła. Tylko raz jak wjechałem musiałem zjechać na część drogi pozbawioną asfaltu. Wówczas stała się rzecz przeokropeczna, średnia z 35.12 spadła mi na 34.45. Jechałem dalej asfaltem, średnia znów powoli rosła a ja zapatrzony w przednie koło przegapiłem skręt na Żórawinę w który zwykle zjeżdżam i pojechałem dalej. To jednak nie wszystko, chcąc jednak gdzieś zjechać zjechałem w pierwsze co nie było zjazdem na autostrade i wpadłem w polną drogę... Średnia spadła do 33.3 Całe szczęście teraz miałem w planach jechać z wiatrem pokątnie w plecy. Średnia dotychczasowa została ustanowiona lekko pod wiatr. Tak, powoli znowu zaczęła piąć się w górę. Od Szukalic jechało mi się na prawdę dobrze, aż zadziwiająco dobrze. Nawet podjazdy, choć niewielkie to zawsze mnie tam męczą dziś nie robiły na mnie większego wrażenia. W samym Wrocławiu dwukrotne stanie na światłach i wleczenie się ledwo 35 za samochodami. Do tego dwa prawie że postoje bo komuś zachciało się skręcić i musiał tamować ruch. Całe szczęście wizja prześwietnej średniej sprawiła, że jak tylko było przede mną miejsce to trzymałem 40-42 i średnia wspinała się powolutku wzwyż.

Tak obficie opisałem tę nudną w sumie przejażdżkę (bo głównie koło widziałem) bo średnia jest przewyśmienita i warta pisania o niej poematów.


Przybliżona trasa wycieczki.

To chyba moja życiowa średnia, muszę poszukać we wpisach z kategorii treningowe czy kiedykolwiek na szybkiej 30 miałem lepszą średnią, bo znam czas a nie znam średniej z jaką udało mi się 30 zrobić.

Tak, po sprawdzeniu wpisów wychodzi na to, że w życiu takiej średniej nie wykręciłem. Co prawda na bikestats brak sekund przez co średnie nieco oszukane są, no i jednak było więcej niż 30km więc porównywać do 30 ciężko... ale z drugiej strony było sporo przeszkód, które na standardowej 30 się nie trafiały, także czas jak najbardziej świadczy o... nie, nie o magicznej zwyżce formy, lemondka dodaje spokojnie +2 do średniej ;-)

dokładny czas jazdy 1:02:37

Setka

Sobota, 28 maja 2011 Kategoria baza: Wrocław, bike: elnino, cel: treningowo, dist: 100 and more, opis: foto, opis: nie sam
Km: 101.34 Km teren: 0.00 Czas: 03:28 km/h: 29.23
Pr. maks.: 60.56 Temperatura: 19.0°C HRmax: HRavg
Kalorie: kcal Podjazdy: 450m Sprzęt: orzeł7 Aktywność: Jazda na rowerze
Miał być cały dzień z pracą magisterską, ale zawsze znajdzie się ktoś kto pomoże mi w nie pisaniu ;-) Około 11 nadchodzi wiadomość od Tomka, zbiórka o 12:30, dwie godzinki spokojnej jazdy. No i mnie przekonał, jak dwie godzinki to spoko. Szybkie śniadanie, smarowanie łańcucha, pompowanie oponek, chciałem jeszcze lemondke zamontować, ale pożyczyłem klucze i nie miałem czym.

Przez miasto a zbiórkę mocno szarpanym tempem, między 20 a 50kmh, chciałem się porządnie rozgrzać a jednocześnie nie zmęczyć za bardzo. Akcje uznaje za udaną, szczególnie że ładnie mi się udało między samochodami przejeżdżać.

Zjechaliśmy się 15 minut przed wyznaczonym czasem, dołączył do nas po chwili Darek i ruszyliśmy bez zwłoki spotkać się z Krzyśkiem. Krzysiek przesiada się na mtb, za co chwała mu. Sprawił sobie zupełnie przyzwoity choć starszy sprzęt. Ale biorąc pod uwagę mojego oldsa, starsze sprzęty są nieraz lepsze niż te całe nowoczesne nie wiadomo co. Pozostali powinni wziąć z niego przykład. Może na szosie się tak szybko nie pojedzie na mtb, za to jakie atrakcje czekają poza szosą!

Pojechaliśmy oczywiście na Wzgórza Trzebnickie, czego innego mogłem się spodziewać... Te 2 godzinki w których mieliśmy się zmieścić oczywiści były tylko po to żeby mnie łatwiej wyciągnąć, jakby trzeba było... w ogóle nie mam mocy pisać, a termin się zbliża :/ w każdym razie parę fajnych górek było. Między innymi ta zwana ścianą płaczu, którą ambitnie zaatakowałem z zamysłem wjechania z prędkością >25kmh... Szybko spadłem na 25, ale dzięki wstaniu na nogi utrzymywałem przez sporą część podjazdu tę prędkość. Niestety pod samym szczytem spadłem na 14kmh i tylko do 18 udało mi się wrócić na wypłaszczeniu... Będzie tam trzeba pojechać kiedyś i spróbować ile się to da pokonać. Bo coś czuję, że ukształtowanie terenu pozwala wjechać tam 30kmh. Chmielu z dobrą formą by się przydał żeby potwierdzić tą tezę, ale że go nie ma, to trzeba kogoś innego albo samemu się wziąć za testy jak tylko będzie czas.

Pamiątkowa słitaśna focia sprzed ataku na ścianę płaczu.


Ogólnie to bardzo dobrze, że Tomek z Darkiem oszczędzali się na jutrzejszy maraton, bo dla mnie to w wielu fragmentach trasy był maks ile wyciągnę ;-)

Relacja Tomka

Bo ponoć ma się popsuć pogoda

Czwartek, 26 maja 2011 Kategoria baza: Wrocław, bike: elnino, cel: treningowo, dist: from 50 to 100, opis: foto
Km: 62.25 Km teren: 15.00 Czas: 02:23 km/h: 26.12
Pr. maks.: 51.89 Temperatura: 23.0°C HRmax: HRavg
Kalorie: kcal Podjazdy: m Sprzęt: orzeł7 Aktywność: Jazda na rowerze
To był dziwny dzień, szczególnie umysłowo słabo go przeżyłem. A kiedy mózg już w ogóle nie chce pracować to najlepiej wsiąść na rower i jechać gdzieś gdzie przez głupote nie wpadnie się pod auto czy tam inne niespodzianki się nie zdarzą.

Najpierw chciałem pojechać na wały, ale ostatecznie wybrałem się na Trestno, stamtąd na Blizanowice i dalej już jakoś samo się pokierowało na trasę wuefową. Zanim jednak dojechałem w lasy, okazało się (no dobra, wiedziałem, że tak będzie, bo jakiś czas temu podjechałem kawałek w tamtą stronę ;-) że remont, budowa, szaleństwo... Fantastyczne te wielkie pojazdy przewożące piasek.



Dalej już po staremu, płyty betonowe, które strasznie zachęcają do inwestycji w amortyzator. Potem przez lasek i chwilka wytchnienia dla orzeła, niech sobie butki umyje biedaczek.



Aż wreszcie dotarłem, ścieżka do mostu jakaś taka zarośnięta, widać wułef dawno tamtędy nie przejeżdżał, a ja też się obijam w tym roku... Mógłbym tam przez ładnych pare godzin śmigać w tą i spowrotem i nie znudziłoby mi się to. Co prawda emocje nie są już takie jak za pierwszym razem, a i żadna deska nie była dzisiaj wyłamana, aleeee.... i tak jest wyśmienicie, szczególnie jak się pociąg akurat zjawi :D



Tak, z treningowego raportu. Trasa fatalnie opracowana, pierwsze kilometry, po asfalcie, ale pod porywisty wiatr. Mimo wiatru, średnia ~28kmh. Potem nawrót, ale było już w terenie i w lesie, więc z wiatru nic nie korzystałem niestety. Średnia po terenie ~22kmh i godzina czasu jazdy. Potem jazda asfaltem na Wrocław. Średnia na jakichś 10km bliska 40, bardzo bliska, ten wiatr był przefantastycznym dopalaczem. W sumie może i bym z nim szybciej jechał, ale powietrza mało w oponach i niestety 44/12 to trochę słaba konfiguracja, a ja jakoś nie mogę na wysoką kadencję jak dawniej wejść. Powrót wałami tak, żeby trzymać wypracowaną średnią i żeby ta nie spadła poniżej 26kmh. Co tu dużo mówić, udało się.

Szybka 30tka

Poniedziałek, 23 maja 2011 Kategoria dist: less than 50, cel: treningowo, bike: elnino, baza: Wrocław
Km: 29.58 Km teren: 0.00 Czas: 00:54 km/h: 32.87
Pr. maks.: 45.40 Temperatura: 22.0°C HRmax: HRavg
Kalorie: kcal Podjazdy: m Sprzęt: orzeł7 Aktywność: Jazda na rowerze
Właściwie, według licznika nie było 30. Jechałem dokładnie tą samą trasą którą pokonywałem w zeszłym roku, może z tą różnicą, że w wielu miejscach asfalt nowy położyli i nie trzeba było jechać slalomem, ale żeby różnica 400 metrów wyszła na tak małym dystansie? Albo wtedy albo teraz licznik musiał wskazywać niepoprawnie. Po wczoraj wiedziałem, że spokojnie zrobię 30 w mniej niż godzinę. Forma szałowa nie jest, ale mam moc żeby tak 30-34 sobie jechać po płaskim i bezwietrznym. Jedyne, co przeszkadza, to brak siły na wykręcenie maksymalnej prędkości. Nie mam siły, nic a nic na rozpędzanie się. Wytrzymałość też trochę kuleje... No ale myślę, że na wakacyjny wyjazd jeszcze się nadam :D

Dzisiejszy wyjazd sponsorowany jest przez okrągłą 34tą stronę pracy magisterskiej. Objętościowo jest nieźle, treściowo zbliżyłem się niebezpiecznie blisko 50%, teraz powinno już jakoś lecieć, bo będę opisywał własną pracę a nie cudze wypociny streszczał, które mnie natchnąć miały do własnych przemyśleń...

A właśnie, co do przemyśleń, dzisiaj jakaś turbo wycieczka z Wrocławia jechała czy jak? Bo sam chyba jeden jechałem prawoskrętnie, w trakcie wycieczki minąłem rekordową liczbę 26 rowerzystów (w tym 7 rowerzystek), natomiast wyprzedziłem jedynie 4 osoby poruszające się tego typu jednośladem. Wybrałem gorszy kierunek? To nieraz przez miesiąc tyle osób się nie mija! Nawet dwóch panów rękę podniosło zanim ja to zrobiłem! Doprawdy niesamowite. Następnym razem chyba pojadę w przeciwną stronę i może się dowiem co to za akcja z tym jest.

Pogodnie

Niedziela, 22 maja 2011 Kategoria baza: Wrocław, bike: elnino, cel: bez celu, dist: from 50 to 100
Km: 50.49 Km teren: 1.00 Czas: 01:38 km/h: 30.91
Pr. maks.: 45.40 Temperatura: 28.0°C HRmax: HRavg
Kalorie: kcal Podjazdy: m Sprzęt: orzeł7 Aktywność: Jazda na rowerze
Zacznę od tego, że nie będzie trasy. To kolejny wyjazd z serii: "Ale mnie łeb nap* od siedzenia nad tą magisterką, idę parę kaemów nakręcić, może przejdzie jak krew zacznie krążyć!". Nudna, w przeważającej części starająca się być asfaltową trasa. Kilometr terenu daję sobie bo tak z kilometr jechałem poboczem, bo było lepsze niż droga. Nie wiem czy za takie oszustwo nie powinienem dać sobie -1 terenu... no ale niech już będzie. Błotem się w każdym razie ochlapałem, więc sądzę, że mi się należy chociaż kilometr terenu.

Początek był ciężki. Postanowienie będzie noworoczne z nim związane: NIE JEŹDŹ NA BROCHÓW. Nigdy z tego nic dobrego nie wynikło. No może tylko na jedną kładkę nad torami warto tam pojechać, ale nigdzie więcej. Po pierwszych ośmiu kilometrach średnia była 24kmh, zapowiadał się kolejny smętny wyjazd... Ale potem coś jakby we mnie wstąpiło i chciało jechać szybciej, bo nuda. No i zacząłem pod 30 kręcić. Nie było by tutaj żadnej rewelacji gdyby nie to, że cały czas pod wiatr było. Średnia powolutku zaczęła iść w górę. Gdy dotarła do 27.5, zrobione było coś pod 25km... i nawrót. Tak, z bocznym albo w plecy zupełnie inaczej się jechało :D W tym roku jeszcze takich prędkości nie wykręcałem. Przez na prawde ładny kawałek leciałem nie spadając <35kmh. Miodnie.

Podsumowując wycieczkę, odnotuję co mnie dzisiaj zdenerwowało a co wywołało uśmiech.

denerwatory (dzisiaj wyjątkowo mało, bo piękny dzień na rower):
-pani wpadająca z dzieckiem na drogę, bo autko przejechało a rowerek na pewno nie jedzie szybciej niż 15 kmh więc się zatrzyma i nas puści... miałaś szczęście kurwa że nie przysnąłem :P
-zero kultury w tych wrocławskich jeździcielach rowerowych, na chyba 20 osób na których widok podniosłem łapę odkiwnął głową tylko dziadek na składaku od którego nie spodziewałem się żadnej reakcji...
-taki piękny dzień na rower a ja muszę magisterkę pisać, kurde no, a jak będe miał wolne to pewnie będzie śnieg padał i inne gradobicia i końce świata :P
-a, bym zapomniał, jeszcze mnie mój nowy telefon poirytował, zessałem mu aplikację co miała mi ślad dzisiejszej wycieczki zapisać, a się wykrzaczyła i nici ze śladu gps... no nic, może sobie kiedyś płatną zafunduję... zresztą i tak dzisiaj to ani przewyższenia ani nic nie było

uśmiechatory
-ale sie dzisiaj jechało :D nadświetlna normalnie, praktycznie cała wycieczka ponad 30kmh, może nie jest to jeszcze powrót formy, a nawet bym powiedział, że ze 4kmh poniżej niej, aleeeeee i tak było przyjemnie
-ponoć patrzenie w dekolt przedłuża życie o pare sekund... podziękował za dodatkowe sekundy życia, i polecajcie rower koleżankom, żadne silikony ani push-upy nie dają takiej ekspozycji dekoltu jak sportowa sylwetka na rowerze :D następnym razem postaram się jechać wolniej i bardziej przedłużyć sobie zycie
-jak ja uwielbiam zapach akacji, a teraz ich tyle, łooo, poszedł bym do parku się nawdychać ;-)

to ja wracam do magisterki, pozdrower!

żnowu to szamo

Piątek, 20 maja 2011 Kategoria baza: Wrocław, bike: elnino, cel: bez celu, dist: less than 50
Km: 29.96 Km teren: 5.00 Czas: 01:14 km/h: 24.29
Pr. maks.: 0.00 Temperatura: °C HRmax: HRavg
Kalorie: kcal Podjazdy: m Sprzęt: orzeł7 Aktywność: Jazda na rowerze
Fenomenalnie wspaniałą pogoda. Po nocy z przygotowaniem seminarki, nastał ciężki dzień. Grafik zajęty od samiuśkiego rana aż do 17. Jakoś do tej 17 przeżyłem mimo 4 godzin snu, ale co niespotykane dla mnie rozbolał mnie łeb. Nie mogłem w tym stanie pisać magisterki, a że pogoda była wyśmienita (mimo pojawiających się złowróżbnych chmur) postanowiłem pokręcić. Ból głowy czy ogólne zmęczenie, nie mam pojęcia, ale wlokłem się nie samowicie, co zresztą widać po średniej. Dodam, że wyjątkowo średnia zamiast spaść na ostatnich kilometrach to wzrosła. Tuż po moim powrocie rozpoczęła się burza :D a jak wchodziłem do domu dopiero kropić zaczynało, ma się tego farta i sie wie jak szybko trzeba jechać ;-)

praca

Czwartek, 19 maja 2011 Kategoria bike: elnino, bike: olds, cel: dojazd, dist: less than 50
Km: 15.00 Km teren: 0.00 Czas: km/h:
Pr. maks.: 0.00 Temperatura: 27.0°C HRmax: HRavg
Kalorie: kcal Podjazdy: m Sprzęt: oldsmobile Aktywność: Jazda na rowerze
laaaatttttooooooo przyszło

detoks

Środa, 18 maja 2011 Kategoria baza: Wrocław, bike: elnino, cel: bez celu, dist: less than 50
Km: 29.65 Km teren: 10.00 Czas: 01:08 km/h: 26.16
Pr. maks.: 43.82 Temperatura: °C HRmax: HRavg
Kalorie: kcal Podjazdy: m Sprzęt: orzeł7 Aktywność: Jazda na rowerze
Wieczorkiem, po pracy, jazda w promieniach zachodzącego Słońca i sprint na chate kiedy już zaszło, bo świateł nadal nie kupiłem a stare są poobrywane, pokradzione i popsujane...

Zdecydowanie dobrze mi to zrobiło, głowa przestała boleć, wróciłem rześki i wypoczęty mimo ciężkiego dnia w robocie.

Jako teren wpisałem wały, nie powinno być go aż tyle, ale na slickach 1.2" to nawet bruk i dziurawe drogi powinienem w teren wliczać, no to sobie bonusa dodałem. Średnia by wpadła całkiem niezła, bo mi dzisiaj nogi podawały, ale sobie trochę odpuściłem na początku i jechałem powolutku, zresztą to miał być relaksik a nie gonitwa, więc na średnią nie jechałem tylko na czas, żeby przed ciemnościami wrócić.

tak ło

Wtorek, 17 maja 2011 Kategoria baza: Wrocław, bike: elnino, cel: dojazd, dist: less than 50
Km: 8.49 Km teren: 0.00 Czas: 00:26 km/h: 19.59
Pr. maks.: 0.00 Temperatura: °C HRmax: HRavg
Kalorie: kcal Podjazdy: m Sprzęt: orzeł7 Aktywność: Jazda na rowerze

zakupiaście

Środa, 11 maja 2011 Kategoria baza: Wrocław, bike: elnino, cel: dojazd, dist: less than 50
Km: 8.30 Km teren: 0.00 Czas: 00:23 km/h: 21.65
Pr. maks.: 42.35 Temperatura: 27.0°C HRmax: HRavg
Kalorie: kcal Podjazdy: m Sprzęt: orzeł7 Aktywność: Jazda na rowerze
Rajd w rynek w celu nabycia nowego telefonu. Po co? nie mam pojęcia, może chcę poszpanować nową zabawką, albo po prostu mam za dużo czasu wolnego i chcę się pobawić telefonem zamiast zajmować tym czym powinienem... Albo dlatego, że mówię wszystkim że zmienię telefon już od pół roku... a nie tak od pięciu lat, więc przyszła ta chwila że to zrobiłem. Akurat wypłata wczoraj wpłynęła, za dużo forsy na koncie kusiłoby żeby przepić w juwenalia xD Teraz jestem bezpieczny, nie mam za co pić a do tego muszę uważać żeby nie potłuc, nie utopić albo po prostu nie zgubić telefonu.

W rynku zagadałem do rikszaszy. Ponoć nie ma wolnych etatów a z zajęcia da się wyżyć. Za przejażdżkę dookoła rynku liczą sobie 5 ZETA!! Masakra, nic tylko skonstruować konkurencyjną rikszę i naginać za 5 zeta spore kilometry. Byłby trening niezły a do tego coś by można zarobić... Niestety na taki pomysł pany rikszorowerzyści powiedzieli, że przed konkurencją broni ich cygańska mafia... Więc najpierw trzeba by zorganizować sobie konkurencyjną cygańską mafię. Niestety haraczu nie mogę oddać, bo jeśli ceny obniżę żeby więcej ludzi wozić to mi nie wystarczy potem na isostar i snickersy żeby jeździć... A trzeba będzie i w jakieś białko, np twarożek z biedronki zainwestować żeby masy nabrać ;-)

kategorie bloga

Moje rowery

blurej 8969 km
fernando 26960 km
koza 274 km
oldsmobile 3387 km
czerwony 6919 km
kuota 1075 km
orzeł7 14017 km

szukaj

archiwum