Wpisy archiwalne w kategorii
cel: bez celu
Dystans całkowity: | 7881.48 km (w terenie 2400.00 km; 30.45%) |
Czas w ruchu: | 338:36 |
Średnia prędkość: | 23.21 km/h |
Maksymalna prędkość: | 67.82 km/h |
Suma podjazdów: | 3057 m |
Liczba aktywności: | 139 |
Średnio na aktywność: | 56.70 km i 2h 27m |
Więcej statystyk |
fart?
Wtorek, 7 czerwca 2011 Kategoria baza: Wrocław, bike: elnino, cel: bez celu, dist: less than 50
Km: | 7.46 | Km teren: | 4.00 | Czas: | 00:22 | km/h: | 20.35 |
Pr. maks.: | 36.60 | Temperatura: | 26.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: orzeł7 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Fart, albo i nie. Na pewno niesamowitego farta mialem w miniona sobote. Wyjezdzajac z wroclawia wpadlem wtedy w dziure. Gdzies kolo Szklarskiej Poreby zauwazylem ze mam gulke na oponie. Dzisiaj sie okazalo ze faktycznie pierdyknely mi wtedy druty w oponie, wywalila mi opona i detka w czasie pompowania... No to zostalem z jedna detka continentala 1.5-1.75 i jedna dziurawa rubena 1.9-2.125, a ze jedyne opony jakie mam to larseny tt 1.9 to polatalem rubene i zaryzykowalem continentala. Nie wybuchl mimo sporego cisnienia. Ruszylem po parkach sie przejechac. Dotarlem do gorki na wjezdzie chyba w grabiszynski. Nie tej cmentarnwj, tylko po przeciwnej stronie. Podjechalem od stromej, malo uczeszczanej, zadrzewionej strony raz, drugi, trzeci, czwar... zerwalem lancuch! Na prawde w sobote mialem niesamowite szczescie. Moze nie bylo tam 30% podjazdow, ale bylo cisniecia troche. Co bym zrobil jakby mi lancuch gdzies w czechach strzelil? Pierwsze wrazenia z jazdy na larsenach opisze nastepnym razem. przepraszam za bledy i brak pliterek ale z telefonu dodaje ten wpis.
Pogodnie
Niedziela, 22 maja 2011 Kategoria baza: Wrocław, bike: elnino, cel: bez celu, dist: from 50 to 100
Km: | 50.49 | Km teren: | 1.00 | Czas: | 01:38 | km/h: | 30.91 |
Pr. maks.: | 45.40 | Temperatura: | 28.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: orzeł7 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Zacznę od tego, że nie będzie trasy. To kolejny wyjazd z serii: "Ale mnie łeb nap* od siedzenia nad tą magisterką, idę parę kaemów nakręcić, może przejdzie jak krew zacznie krążyć!". Nudna, w przeważającej części starająca się być asfaltową trasa. Kilometr terenu daję sobie bo tak z kilometr jechałem poboczem, bo było lepsze niż droga. Nie wiem czy za takie oszustwo nie powinienem dać sobie -1 terenu... no ale niech już będzie. Błotem się w każdym razie ochlapałem, więc sądzę, że mi się należy chociaż kilometr terenu.
Początek był ciężki. Postanowienie będzie noworoczne z nim związane: NIE JEŹDŹ NA BROCHÓW. Nigdy z tego nic dobrego nie wynikło. No może tylko na jedną kładkę nad torami warto tam pojechać, ale nigdzie więcej. Po pierwszych ośmiu kilometrach średnia była 24kmh, zapowiadał się kolejny smętny wyjazd... Ale potem coś jakby we mnie wstąpiło i chciało jechać szybciej, bo nuda. No i zacząłem pod 30 kręcić. Nie było by tutaj żadnej rewelacji gdyby nie to, że cały czas pod wiatr było. Średnia powolutku zaczęła iść w górę. Gdy dotarła do 27.5, zrobione było coś pod 25km... i nawrót. Tak, z bocznym albo w plecy zupełnie inaczej się jechało :D W tym roku jeszcze takich prędkości nie wykręcałem. Przez na prawde ładny kawałek leciałem nie spadając <35kmh. Miodnie.
Podsumowując wycieczkę, odnotuję co mnie dzisiaj zdenerwowało a co wywołało uśmiech.
denerwatory (dzisiaj wyjątkowo mało, bo piękny dzień na rower):
-pani wpadająca z dzieckiem na drogę, bo autko przejechało a rowerek na pewno nie jedzie szybciej niż 15 kmh więc się zatrzyma i nas puści... miałaś szczęście kurwa że nie przysnąłem :P
-zero kultury w tych wrocławskich jeździcielach rowerowych, na chyba 20 osób na których widok podniosłem łapę odkiwnął głową tylko dziadek na składaku od którego nie spodziewałem się żadnej reakcji...
-taki piękny dzień na rower a ja muszę magisterkę pisać, kurde no, a jak będe miał wolne to pewnie będzie śnieg padał i inne gradobicia i końce świata :P
-a, bym zapomniał, jeszcze mnie mój nowy telefon poirytował, zessałem mu aplikację co miała mi ślad dzisiejszej wycieczki zapisać, a się wykrzaczyła i nici ze śladu gps... no nic, może sobie kiedyś płatną zafunduję... zresztą i tak dzisiaj to ani przewyższenia ani nic nie było
uśmiechatory
-ale sie dzisiaj jechało :D nadświetlna normalnie, praktycznie cała wycieczka ponad 30kmh, może nie jest to jeszcze powrót formy, a nawet bym powiedział, że ze 4kmh poniżej niej, aleeeeee i tak było przyjemnie
-ponoć patrzenie w dekolt przedłuża życie o pare sekund... podziękował za dodatkowe sekundy życia, i polecajcie rower koleżankom, żadne silikony ani push-upy nie dają takiej ekspozycji dekoltu jak sportowa sylwetka na rowerze :D następnym razem postaram się jechać wolniej i bardziej przedłużyć sobie zycie
-jak ja uwielbiam zapach akacji, a teraz ich tyle, łooo, poszedł bym do parku się nawdychać ;-)
to ja wracam do magisterki, pozdrower!
Początek był ciężki. Postanowienie będzie noworoczne z nim związane: NIE JEŹDŹ NA BROCHÓW. Nigdy z tego nic dobrego nie wynikło. No może tylko na jedną kładkę nad torami warto tam pojechać, ale nigdzie więcej. Po pierwszych ośmiu kilometrach średnia była 24kmh, zapowiadał się kolejny smętny wyjazd... Ale potem coś jakby we mnie wstąpiło i chciało jechać szybciej, bo nuda. No i zacząłem pod 30 kręcić. Nie było by tutaj żadnej rewelacji gdyby nie to, że cały czas pod wiatr było. Średnia powolutku zaczęła iść w górę. Gdy dotarła do 27.5, zrobione było coś pod 25km... i nawrót. Tak, z bocznym albo w plecy zupełnie inaczej się jechało :D W tym roku jeszcze takich prędkości nie wykręcałem. Przez na prawde ładny kawałek leciałem nie spadając <35kmh. Miodnie.
Podsumowując wycieczkę, odnotuję co mnie dzisiaj zdenerwowało a co wywołało uśmiech.
denerwatory (dzisiaj wyjątkowo mało, bo piękny dzień na rower):
-pani wpadająca z dzieckiem na drogę, bo autko przejechało a rowerek na pewno nie jedzie szybciej niż 15 kmh więc się zatrzyma i nas puści... miałaś szczęście kurwa że nie przysnąłem :P
-zero kultury w tych wrocławskich jeździcielach rowerowych, na chyba 20 osób na których widok podniosłem łapę odkiwnął głową tylko dziadek na składaku od którego nie spodziewałem się żadnej reakcji...
-taki piękny dzień na rower a ja muszę magisterkę pisać, kurde no, a jak będe miał wolne to pewnie będzie śnieg padał i inne gradobicia i końce świata :P
-a, bym zapomniał, jeszcze mnie mój nowy telefon poirytował, zessałem mu aplikację co miała mi ślad dzisiejszej wycieczki zapisać, a się wykrzaczyła i nici ze śladu gps... no nic, może sobie kiedyś płatną zafunduję... zresztą i tak dzisiaj to ani przewyższenia ani nic nie było
uśmiechatory
-ale sie dzisiaj jechało :D nadświetlna normalnie, praktycznie cała wycieczka ponad 30kmh, może nie jest to jeszcze powrót formy, a nawet bym powiedział, że ze 4kmh poniżej niej, aleeeeee i tak było przyjemnie
-ponoć patrzenie w dekolt przedłuża życie o pare sekund... podziękował za dodatkowe sekundy życia, i polecajcie rower koleżankom, żadne silikony ani push-upy nie dają takiej ekspozycji dekoltu jak sportowa sylwetka na rowerze :D następnym razem postaram się jechać wolniej i bardziej przedłużyć sobie zycie
-jak ja uwielbiam zapach akacji, a teraz ich tyle, łooo, poszedł bym do parku się nawdychać ;-)
to ja wracam do magisterki, pozdrower!
żnowu to szamo
Piątek, 20 maja 2011 Kategoria baza: Wrocław, bike: elnino, cel: bez celu, dist: less than 50
Km: | 29.96 | Km teren: | 5.00 | Czas: | 01:14 | km/h: | 24.29 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: orzeł7 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Fenomenalnie wspaniałą pogoda. Po nocy z przygotowaniem seminarki, nastał ciężki dzień. Grafik zajęty od samiuśkiego rana aż do 17. Jakoś do tej 17 przeżyłem mimo 4 godzin snu, ale co niespotykane dla mnie rozbolał mnie łeb. Nie mogłem w tym stanie pisać magisterki, a że pogoda była wyśmienita (mimo pojawiających się złowróżbnych chmur) postanowiłem pokręcić. Ból głowy czy ogólne zmęczenie, nie mam pojęcia, ale wlokłem się nie samowicie, co zresztą widać po średniej. Dodam, że wyjątkowo średnia zamiast spaść na ostatnich kilometrach to wzrosła. Tuż po moim powrocie rozpoczęła się burza :D a jak wchodziłem do domu dopiero kropić zaczynało, ma się tego farta i sie wie jak szybko trzeba jechać ;-)
detoks
Środa, 18 maja 2011 Kategoria baza: Wrocław, bike: elnino, cel: bez celu, dist: less than 50
Km: | 29.65 | Km teren: | 10.00 | Czas: | 01:08 | km/h: | 26.16 |
Pr. maks.: | 43.82 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: orzeł7 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Wieczorkiem, po pracy, jazda w promieniach zachodzącego Słońca i sprint na chate kiedy już zaszło, bo świateł nadal nie kupiłem a stare są poobrywane, pokradzione i popsujane...
Zdecydowanie dobrze mi to zrobiło, głowa przestała boleć, wróciłem rześki i wypoczęty mimo ciężkiego dnia w robocie.
Jako teren wpisałem wały, nie powinno być go aż tyle, ale na slickach 1.2" to nawet bruk i dziurawe drogi powinienem w teren wliczać, no to sobie bonusa dodałem. Średnia by wpadła całkiem niezła, bo mi dzisiaj nogi podawały, ale sobie trochę odpuściłem na początku i jechałem powolutku, zresztą to miał być relaksik a nie gonitwa, więc na średnią nie jechałem tylko na czas, żeby przed ciemnościami wrócić.
Zdecydowanie dobrze mi to zrobiło, głowa przestała boleć, wróciłem rześki i wypoczęty mimo ciężkiego dnia w robocie.
Jako teren wpisałem wały, nie powinno być go aż tyle, ale na slickach 1.2" to nawet bruk i dziurawe drogi powinienem w teren wliczać, no to sobie bonusa dodałem. Średnia by wpadła całkiem niezła, bo mi dzisiaj nogi podawały, ale sobie trochę odpuściłem na początku i jechałem powolutku, zresztą to miał być relaksik a nie gonitwa, więc na średnią nie jechałem tylko na czas, żeby przed ciemnościami wrócić.
WAŁy
Wtorek, 10 maja 2011 Kategoria baza: Wrocław, bike: elnino, cel: bez celu, dist: less than 50
Km: | 37.52 | Km teren: | 15.00 | Czas: | 01:42 | km/h: | 22.07 |
Pr. maks.: | 47.10 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: orzeł7 | Aktywność: Jazda na rowerze |
ot tak
Niedziela, 8 maja 2011 Kategoria baza: Wrocław, bike: elnino, cel: bez celu, dist: less than 50
Km: | 25.69 | Km teren: | 1.00 | Czas: | 00:57 | km/h: | 27.04 |
Pr. maks.: | 46.23 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: orzeł7 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Dziś odmóżdżenie sięgnęło zenitu. Jednak jak na złość około 17 zaczęło mi się dobrze pisać. Wytrwałem w tym pisaniowym amoku aż do 18:40. Stwierdziłem, że trzeba pare kaemów wykręcić, bo inaczej być nie może. Trasa badziewna, nie mogę opracować nowej 30km trasy asfaltowej do napierdzielania. Dzisiaj wpadłem w tragicznej jakości asfalty, kończące się asfalty i bruk. Ten sam bruk na który wpadałem kilkukrotnie w zeszłym roku. To tylko potwierdza odmóżdżenie, skoro nawet nie pamiętam tras które powinienem szerokim łukiem omijać.
Rower nadal w stanie agonalnym. Przednie koło wydaje się, że lada dzień piasta wybuchnie, przetrą ją kulki albo jaki czort. Raczej nie warto tego dziadostwa wymieniać, zajade i kupuje mavic crossmax, w każdym razie coś lżejszego, bo co prawda od skakania nie potrafię się powstrzymać, ale zakupiłem sobie klucz do szprych za 39 zeta z park toola xD To sobie będę centrował, nie!
Nie jestem w stanie powtórzyć trasy jaką jechałem, ale to nic godnego uwagi. Jedyne po co bym ją zapisał to żeby inni wiedzieli czego unikać... No ale nie chce mi się głowić i szukać po mapach. W każdym razie pierwsze 10km w czasie 21:30 (3 postoje na światłach więc w sumie nie najgorzej). Troche mnie to zdenerwowało i kolejne 10km poszło w 19:30. Na 21 km wpadłem w korek i przeciskałem się środkiem drogi w stronę dk8. Na dk8 nie chciało mi się już jechać, bo średnia i jazda przez miasto odebrały mi chęć do jazdy. Gdybym tak szybko do miasta nie dotarł (starałem się przedłużyć, ale nie wyszło) to pewnie udało by sie wykręcić 30km w mniej niż godzine, szału by nie było, ale pogoda była wyśmienita, prawie bezwietrznie a i temperatura dopisywała. Trzeba by się zmierzyć z czymś porównywalnym. Jak tylko magisterke skończę to muszę wpaść na bazę na szybką 30. Jeśli uda się poniżej 57 wykręcić to znaczy że mogę jeździć, jak nie, to dupa ze mnie i muszę iść do kościoła dać na tacę w intencji poprawy formy.
Rower nadal w stanie agonalnym. Przednie koło wydaje się, że lada dzień piasta wybuchnie, przetrą ją kulki albo jaki czort. Raczej nie warto tego dziadostwa wymieniać, zajade i kupuje mavic crossmax, w każdym razie coś lżejszego, bo co prawda od skakania nie potrafię się powstrzymać, ale zakupiłem sobie klucz do szprych za 39 zeta z park toola xD To sobie będę centrował, nie!
Nie jestem w stanie powtórzyć trasy jaką jechałem, ale to nic godnego uwagi. Jedyne po co bym ją zapisał to żeby inni wiedzieli czego unikać... No ale nie chce mi się głowić i szukać po mapach. W każdym razie pierwsze 10km w czasie 21:30 (3 postoje na światłach więc w sumie nie najgorzej). Troche mnie to zdenerwowało i kolejne 10km poszło w 19:30. Na 21 km wpadłem w korek i przeciskałem się środkiem drogi w stronę dk8. Na dk8 nie chciało mi się już jechać, bo średnia i jazda przez miasto odebrały mi chęć do jazdy. Gdybym tak szybko do miasta nie dotarł (starałem się przedłużyć, ale nie wyszło) to pewnie udało by sie wykręcić 30km w mniej niż godzine, szału by nie było, ale pogoda była wyśmienita, prawie bezwietrznie a i temperatura dopisywała. Trzeba by się zmierzyć z czymś porównywalnym. Jak tylko magisterke skończę to muszę wpaść na bazę na szybką 30. Jeśli uda się poniżej 57 wykręcić to znaczy że mogę jeździć, jak nie, to dupa ze mnie i muszę iść do kościoła dać na tacę w intencji poprawy formy.
aszfalt
Sobota, 7 maja 2011 Kategoria baza: Wrocław, bike: elnino, cel: bez celu, dist: less than 50
Km: | 44.70 | Km teren: | 2.00 | Czas: | 01:40 | km/h: | 26.82 |
Pr. maks.: | 53.33 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: orzeł7 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Po kolejnym dniu spędzonym nad pracą magisterską trzeba było odratować jakoś resztki mózgu, które się nie rozpuściły. Chłodzenie wiatrem podczas jazdy jest dość skuteczne, wiec właśnie tą metodę wybrałem.
Trasa niezbyt ciekawa, jakoś na Brochów, potem jakoś na Świętą Katarzyna, Turów i pod autosztradą ze 2 razy... Asfaltowa nuda, takie kręcenie dla kręcenia, żeby krew pokrążyła troszkę.
Ogólnie przednie koło orzeła pada. Piasta mówi, że nie pociągnie za wiele. Stery też do wymiany. Coś też czuję, że przednia opona będzie chciała wybuchnąć, bo się wybrzuszać zaczyna, znaczy druty jej strzeliły i pewnie się już tylko na gumie trzyma. Support skrzeczy, ale tak co jakiś czas miał, kręci się dobrze. Napęd trzeba przeczyścić ale mi się strasznie nie chce... Z tyłu pare razy łańcuch przeskoczył, ale to pewnie wina przerzutki, a dokładnie to zestawu linki, manetki i przerzutka... trzeba by całość co tydzień na błysk czyścić i smarować żeby jako tako to działało... Chyba czas się na SRAMa przerzucić, bo ceny szimano są tak wywindowane, że stracili jedyną zaletę jaką była niska cena.
Zobaczymy jak pójdzie pisanie magisterki dzisiaj (piszę wpis w niedziele). Jak będzie dobrze i się parę stron uda wytworzyć to może się wcześniej wyskoczy i wreszcie 50km przebije, bo to już jest szczyt szczytów co się w tym roku dzieje. Forma ujemna, dystans zerowy...
Trasa niezbyt ciekawa, jakoś na Brochów, potem jakoś na Świętą Katarzyna, Turów i pod autosztradą ze 2 razy... Asfaltowa nuda, takie kręcenie dla kręcenia, żeby krew pokrążyła troszkę.
Ogólnie przednie koło orzeła pada. Piasta mówi, że nie pociągnie za wiele. Stery też do wymiany. Coś też czuję, że przednia opona będzie chciała wybuchnąć, bo się wybrzuszać zaczyna, znaczy druty jej strzeliły i pewnie się już tylko na gumie trzyma. Support skrzeczy, ale tak co jakiś czas miał, kręci się dobrze. Napęd trzeba przeczyścić ale mi się strasznie nie chce... Z tyłu pare razy łańcuch przeskoczył, ale to pewnie wina przerzutki, a dokładnie to zestawu linki, manetki i przerzutka... trzeba by całość co tydzień na błysk czyścić i smarować żeby jako tako to działało... Chyba czas się na SRAMa przerzucić, bo ceny szimano są tak wywindowane, że stracili jedyną zaletę jaką była niska cena.
Zobaczymy jak pójdzie pisanie magisterki dzisiaj (piszę wpis w niedziele). Jak będzie dobrze i się parę stron uda wytworzyć to może się wcześniej wyskoczy i wreszcie 50km przebije, bo to już jest szczyt szczytów co się w tym roku dzieje. Forma ujemna, dystans zerowy...
Wałami
Piątek, 6 maja 2011 Kategoria baza: Wrocław, bike: elnino, cel: bez celu, dist: less than 50
Km: | 39.84 | Km teren: | 15.00 | Czas: | 01:33 | km/h: | 25.70 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: orzeł7 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Na wały, dookoła wyspy i powrót przez Trestno. Orzeł kwiczy, ale co tam, zajedzie się go i kupi nowe koła...
jeden
Czwartek, 31 marca 2011 Kategoria baza: Wrocław, bike: olds, cel: bez celu, dist: less than 50
Km: | 34.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:22 | km/h: | 24.88 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: oldsmobile | Aktywność: Jazda na rowerze |
Najgorszy rok rowerowy ever czas zacząć! hahaha (przez łzy)
Platon mnie pewnie ubije jak zobaczy ten wpis, dlatego opowiem jak to było.
Od dnia prędzej Tomek namawiał mnie na przejażdżkę. Ale musiałem iść do pracy żeby miesiąc zamknąć bez braków w godzinach i nijak nie dało się wyjazdu do Sycowa zrobić. No to zrezygnowałem. Zresztą olds mógłby tego nie wytrzymać. Jego łańcuch już dawno powinien zostać wymieniony. Ale skąd ja teraz wezmę łańcuch jakości 105 na 6 biegów... Skąd wezmę 6 biegową nakładaną kasetę?!? Czas przerobienia oldsa na ostrzaka zbliża się nieubłagalnie, ale jednak 105/600 nie daje za wygraną i jeszcze do pracy mnie wożą.
Wracając do tematu, w końcu, mimo pracoholizmu wyszedłem z pracy. Dojechałem do domu, zjadłem obiad i postanowiłem trochę rower nareperować. Olds zaczał skrzypieć już tak głośno, że nie tylko przechodnie mnie słyszeli i schodzili na bok, ale i ludzie w samochodach zwalniali i szukali wzrokiem dookoła co to się dzieje. Mając do dyspozycji klucze 10 i 13, inbusy 4-7, francuza i 2 śrubokręty przystąpiłem do działa zniszczenia. Na pierwszy ogień poszedł pedał, który nie dość, że skrzypi to jeszcze czasem sie klinuje i nie obraca. Diagnoza szybka i łatwa - rozwaliło się łożysko w pedale. Co zrobić? Hmm, to może zrobię coś innego w międzyczasie. Poczyściłem łańcuch ściereczką. Zadumałem się jakim cudem mimo zerowej pielęgnacji z mojej strony tylna 600tka indeksuje z precyzją jakiej mogą pozazdrościć szwajcarskie zegarki. Wtem wpadł mi do głowy nielichy pomysł - nasmarujmy to wszystko. Wziąłem jedyne co było pod ręką, mianowicie najwyższej jakości olej rzepakowy - Wyborny Olej - do kupienia w biedronce. Najpierw zalałem nim pedał, ucichł i przestał się blokować, następnie polałem aż za dużo na łańcuch, efekt podobny, ucichł i zaczął lżej chodzić. Postanowiłem podnieść siodełko, żeby przyjąć szybszą pozycję na oldsie. Niestety, zapomniałem, ze ta rurka jest praktycznie zespawana z ramą. Chyba nikt nigdy ich nie rozdzielał i raczej nigdy już się to nie uda. Hamulce od razu sobie odpuściłem, z nimi już nic się nie da zrobić. No i poszedłem przetestować jak się jeździ po potraktowaniu wszystkiego olejem jadalnym... No i tak potestowałem na te 30km... Zmokłem troszkę, stałem na wszelkich możliwych światłach i przejazdach kolejowych, wpadłem w niezliczoną liczbę ubytków nawierzchni ale i tak było zarąbiście. Strasznie mi tego brakowało ostatnimi czasy.
A i jeszcze usprawiedliwienie przed platonem - wróciłem to było koło 19:30. Łatwo obliczyć kiedy wyjeżdżałem, nie było sensu po Ciebie dzwonić.
Platon mnie pewnie ubije jak zobaczy ten wpis, dlatego opowiem jak to było.
Od dnia prędzej Tomek namawiał mnie na przejażdżkę. Ale musiałem iść do pracy żeby miesiąc zamknąć bez braków w godzinach i nijak nie dało się wyjazdu do Sycowa zrobić. No to zrezygnowałem. Zresztą olds mógłby tego nie wytrzymać. Jego łańcuch już dawno powinien zostać wymieniony. Ale skąd ja teraz wezmę łańcuch jakości 105 na 6 biegów... Skąd wezmę 6 biegową nakładaną kasetę?!? Czas przerobienia oldsa na ostrzaka zbliża się nieubłagalnie, ale jednak 105/600 nie daje za wygraną i jeszcze do pracy mnie wożą.
Wracając do tematu, w końcu, mimo pracoholizmu wyszedłem z pracy. Dojechałem do domu, zjadłem obiad i postanowiłem trochę rower nareperować. Olds zaczał skrzypieć już tak głośno, że nie tylko przechodnie mnie słyszeli i schodzili na bok, ale i ludzie w samochodach zwalniali i szukali wzrokiem dookoła co to się dzieje. Mając do dyspozycji klucze 10 i 13, inbusy 4-7, francuza i 2 śrubokręty przystąpiłem do działa zniszczenia. Na pierwszy ogień poszedł pedał, który nie dość, że skrzypi to jeszcze czasem sie klinuje i nie obraca. Diagnoza szybka i łatwa - rozwaliło się łożysko w pedale. Co zrobić? Hmm, to może zrobię coś innego w międzyczasie. Poczyściłem łańcuch ściereczką. Zadumałem się jakim cudem mimo zerowej pielęgnacji z mojej strony tylna 600tka indeksuje z precyzją jakiej mogą pozazdrościć szwajcarskie zegarki. Wtem wpadł mi do głowy nielichy pomysł - nasmarujmy to wszystko. Wziąłem jedyne co było pod ręką, mianowicie najwyższej jakości olej rzepakowy - Wyborny Olej - do kupienia w biedronce. Najpierw zalałem nim pedał, ucichł i przestał się blokować, następnie polałem aż za dużo na łańcuch, efekt podobny, ucichł i zaczął lżej chodzić. Postanowiłem podnieść siodełko, żeby przyjąć szybszą pozycję na oldsie. Niestety, zapomniałem, ze ta rurka jest praktycznie zespawana z ramą. Chyba nikt nigdy ich nie rozdzielał i raczej nigdy już się to nie uda. Hamulce od razu sobie odpuściłem, z nimi już nic się nie da zrobić. No i poszedłem przetestować jak się jeździ po potraktowaniu wszystkiego olejem jadalnym... No i tak potestowałem na te 30km... Zmokłem troszkę, stałem na wszelkich możliwych światłach i przejazdach kolejowych, wpadłem w niezliczoną liczbę ubytków nawierzchni ale i tak było zarąbiście. Strasznie mi tego brakowało ostatnimi czasy.
A i jeszcze usprawiedliwienie przed platonem - wróciłem to było koło 19:30. Łatwo obliczyć kiedy wyjeżdżałem, nie było sensu po Ciebie dzwonić.
po mieście
Piątek, 15 października 2010 Kategoria baza: Wrocław, bike: elnino, cel: bez celu, dist: less than 50
Km: | 16.05 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:51 | km/h: | 18.88 |
Pr. maks.: | 47.16 | Temperatura: | 6.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: orzeł7 | Aktywność: Jazda na rowerze |